piątek, 23 maja 2014

Recenzja - Mydło marsylskie - Mandarynka i cytryna

Choć wolę myjadła w formie żeli pod prysznic, od czasu złamania nogi używałam do codziennej higieny mydła, głównie dlatego, że łatwiej się je domywa ze skóry. Zaczęłam więc wykorzystywać moje zapasy mydeł marsylskich.
Jednym z testowanych kostek było pięknie pachnące mydło mandarynkowe. Czy jestem z niego zadowolona? Zachęcam do recenzji.

Mydło marsylskie
Mandarynka i cytryna 


Co mówi producent? (sklep internetowy)
Ponieważ niestety na opakowaniu, które jest tylko foliową owijką, nie ma absolutnie żadnej informacji, musiałam posiłkować się informacjami znalezionymi w sieci. Swoją drogą nie miałam pojęcia, że aż tyle można powiedzieć o mydle ;)

ORYGINALNE MYDŁO MARSYLSKIE O ZAPACHU MANDARYNKI I LIMONKI Z DODATKIEM OLEJU MIGDAŁOWEGO NA BAZIE OLEJU PALMOWEGO

Energetyzujący zapach cytrusowych owoców pobudza i odświeża mydełko dobrze nawilża i pielęgnuje

OLEJEK ZE SŁODKICH MIGDAŁÓW: jest idealny dla skóry suchej i delikatnej, bogaty w witaminę A i B, odżywia, nawilża, regeneruje i łagodzi podrażnienia skóry. Olejek posiada właściwości przeciwzapalne. Doskonały w walce z egzemą i łuszczycą OLEJ PALMOWY: stosowany do produkcji mydła dzięki jego właściwościom nawilżającym i wygładzającym. Idealny dla skóry suchej, dojrzałej oraz popękanej, której brak elastyczności. Działa regenerująco i łagodzi podrażnienia.

Właściwości:
- zawiera 72% olejków roślinnych,
- jest w 100% naturalne, na bazie olejków roślinnych, bez tłuszczów zwierzęcych,
- w 100% biodegradowalne,
- NIE TESTOWANE NA ZWIERZĘTACH,
- neutralne dla skóry pH

Działanie:
- łagodzi podrażnienia, regeneruje komórki,
- odżywia i wygładza,
- HIPOALERGICZNE, nie uczula - idealne dla alergików lub delikatnej skóry dziecka,
- polecane do mycia twarzy i higieny intymnej,
- ma działanie bakteriobójcze, oczyszczające i antytrądzikowe,
- może być stosowane do delikatnego prania.

POLECANE DLA KAŻDEGO RODZAJU SKÓRY, A SZCZEGÓLNIE DLA CERY ALERGICZNEJ, DELIKATNEJ I WYSUSZONEJ, WSPOMAGA RÓWNIEŻ PRZY LECZENIU TRĄDZIKU.Źródło: www.etnospa.pl

Skład: Właściwie poza olejem palmowym i olejem ze słodkich migdałów w ilościach śladowych nie posiada żadnych substancji odżywczych. Skład jest bardzo prosty, wiele barwników i substancji zapachowych.

Sodium Palmitate - substancja myjąca, regulator lepkości
Sodium Palm Kernelate - olej palmowy, substancja myjąca, emulgator, regulator lepkości
Aqua - woda, rozpuszczalnik
Parfum - substancje zapachowe
Palm Kernel Acid - emolient tłusty, substancja konsystencjotwórcza
Glycerin - gliceryna, humekant, hydrofilowa substancja nawilżająca
Sodium Chloride - modyfikator reologii, regulator lepkości
Tetrasodium Etidronate - sekwestrant
Prunus Amgdalus Dulcis Oil - olej ze słodkich migdałów, substancja kodycjonująca
CI 77891 - barwnik
Mica - barwnik
CI 11680 - barwnik
CI 12490 - barwnik
Citral - składnik kompozycji zapachowych
Citronellol - składnik kompozycji zapachowych
Limonene - składnik kompozycji zapachowych
Geraniol - składnik kompozycji zapachowych
Hexyl Cinnamal - składnik kompozycji zapachowych

Cena regularna: 8,50 zł
Pojemność (gramatura): 100 g
Dostępność: nie wiem jak jest z dostępnością stacjonarną, podejrzewam, że mydła marsylskie można kupić w mydlarniach, itp., osobiście, czym Was pewnie nie zaskoczę, kupiłam on-line, niestety nie pamiętam już gdzie.

Moja opinia.

Opakowanie +/-
Zwykła folia termokurczliwa, z niewielką ilością informacji na etykiecie.

Konsystencja/kolor +
Typowa kostka, twarda, nie rozmięka i nie ślimaczy się, nie oblepia nadmiernie mydelniczki.
Kolor: żółtopomarańczowy.

Zapach +/-
Na początku pachniał cytrusami, po zużyciu mniej więcej połowy pachnie typowo mydlanie, świeżo.

Pojemność/wydajność ++
Standardowa kostka o wadze 100g, jednak mydło jest bardzo wydajne.

Działanie:
+ dobrze oczyszcza skórę
+ nie wysusza jej
+ nie pozostawia na skórze filmu
+ pozostawia uczucie świeżości
+ nie ściąga skóry
+ dobrze się pieni
+/- nie zauważyłam, aby łagodziło podrażnienia, ale też ich nie powoduje
+/- trudno zweryfikować działanie bakteriobójcze
- pozostawia trudny do zmycia osad na umywalce i brodziku
- brak zapachu mandarynki
- cena
- dostępność

W kilku słowach: Bardzo fajne mydło, jednak jest to po prostu mydło. Dobrze myje skórę, nie wysusza jej i pozostawia uczucie świeżości, jednak sądzę, że to samo można osiągnąć za pomocą dużo tańszych zamienników.

Czy kupię ponownie?
NIE

Ocena ogólna (max. 10 pkt.):
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Opinia jest subiektywna.

Pozdrawiam,

poniedziałek, 19 maja 2014

Recenzja - Original Source - Raspberry & Vanilla Milk Shower

Jak wiecie do mycia ciała najbardziej lubię żele pod prysznic. A nie byłabym sobą gdybym nie wypróbowała tych najbardziej osławionych w blogosferze. Zatem czas zmierzyć się z legendą.

ORIGINAL SOURCE
Raspberry & Vanilla Milk Shower


Co mówi producent? (opakowanie)
Dojrzałe, soczyste maliny połączone ze słodyczą wanilii tworzą nawilżający żel pod prysznic Original Sorce Raspberry & Vanilla Milk. Jego zaskakujący zapach zamieni rutynowy prysznic w codzienną przyjemność.

Skład: zwyczajny skład jak na żel pod prysznic, substancje myjące, ekstrakty z wanilii i malin, dwa filtry UV, co dla mnie osobiście jest nowością jeśli chodzi o żele pod prysznic.

Aqua - woda, rozpuszczalnik
Sodium Laureth Sulfate - substancja myjąca i pianotwórcza
Cocamidopropyl Betaine - substancja myjąca i pianotwórcza, stabilizuje pianę
Sodium Chloride - modyfikator reologii
Glycerin - humekant, hydrofilowa substancja nawilżająca
Polyquaternium-7 - substancja antystatyczna, filmotwórcza
PEG/PPG-120/10 Trimethylolpropane Trioleate - regulator lepkości
Laureth-2 - substancja zwilżająca, emulgator W/O
Rubus Idaeus Fruit Extract - ekstrakt z maliny
Vanilla Planifolia Fruit Extract - ekstrakt z wanilii
Propylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate - emolient
Xanthan Gum - substancja wiążąca, emulgator, środek żelujący, regulator lepkości
Lactic Acid - humekant, substancja kondycjonująca
Parfum - substancje zapachowe
Sodium Benzoate - konserwant
Styrene/Acrylates Copolymer - substancja filmotwórcza, środek zmętniający
Ethylhexyl Methoxycinnamate - filtr UV [?]
Diethylamino Hydroxybenzoyl Hexyl Benzoate - filtr UV [?]
Tetrasodium Glutamate Diacetate - subctancja chelatująca
CI 17200 - barwnik
CI 16035 - barwnik

Cena regularna: 8,69 zł
Pojemność: 250 ml
Dostępność: Rossmann

Moja opinia.

Opakowanie +
Tuba z dość twardego, przezroczystego plastiku i lekko mlecznym zabarwieniu stojąca na czarnym zamknięciu typu 'klik'.
Otwór zabezpieczony jest silikonową zaślepką zapobiega przypadkowemu wylaniu się żelu.
Butelka jest matowa, dobrze leży w dłoni, nie wyślizguje się, widać ile produktu zostaje w środku.

Konsystencja/kolor +/-
Dość płynna, rzadki żel.
Kolor: malinowy z dużą ilością mleka ;).

Zapach ++
Przepięnie pachnie malinami ze śmietanką, trochę jak cukierki Alpenliebe.

Pojemność/wydajność +/-
Opakowanie zawiera 250 ml produktu, wydajność oceniam jako standardową.

Działanie:
+ dobrze oczyszcza skórę
+ doskonale się pieni
+ nie potrzeba go dużo, aby dobrze umyć ciało
+ przepięknie pachnie podczas mycia, a zapach utrzymuje się w łazience
+ nie wysusza skóry, nie napina jej i nie ściąga
- zapach nie pozostaje na skórze
- cena


W kilku słowach: Żel jak żel. Pięknie pachnie, niestety tylko w opakowaniu i łazience, na skórze zapach zupełnie się nie utrzymuje. Jak na zwykły żel cena jest mocno wygórowana.

Czy kupię ponownie?
NIE 

Ocena ogólna (max. 10 pkt.):
... choć nie za tę cenę
 -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Opinia jest subiektywna.

Pozdrawiam,

środa, 14 maja 2014

Kolorowa środa - ESSIE - turquoise & caicos

Jak już zapewne wiecie po moim ostatnim poście o lakierach Essie, są one jednymi z moich ulubionych i mam ich kilka w swojej kolekcji. Kolor, który dzisiaj chcę Wam pokazać urzekł mnie od pierwszego nałożenia na paznokcie, a mowa o...

ESSIE
Yurquoise & caicos


Na zdjęciu kolor wychodzi ciemniejszy niż jest
w rzeczywistości

Dostępność: na pewno Superpharm, nie wiem jak z innymi stacjonarnymi drogeriami, oczywiście Internet.
Cena: przecenione nawet po 10 zł, cena regularna ok. 32 zł
Pojemność: 13.5 ml (wersja nieprofesjonalna)

Kolor +
Odcienie są na pewno niewątpliwą zaletą tych lakierów.
Tym razem to wspaniały, pastelowy turkus, bardziej zielony niż błękitny, można też nazwać ten odcień miętą z mlekiem.

Wykończenie +
Kremowe, bez absolutnie żadnych drobin.  


Konsystencja +
Idealna, nie za rzadka i nie za gęsta, dobrze się rozprowadza, nie spływa na skórki, choć.

Aplikacja +/-
Znowu szeroki pędzelek ułatwia bardzo nakładanie lakieru na płytkę niezbyt grubą warstwą, choć niestety nie jest ono zbyt równomierne i czasem lakier smuży.

Krycie -
Dla pełnego krycia i ładnego efektu potrzebuje niestety aż 3 warstw :( Ten wynik zdecydowanie mnie nie zadowala. 

Na tym zdjęciu odcień wyszedł dobry, ale trochę bardziej
jaskrawy niż w rzeczywistości


Schnięcie +
Pomimo dużej ilości warstw, wyjątkowo bezproblemowe i szybkie, przy użyciu SV już po 15-20 minutach uzyskujemy pełną twardość.

Trwałość +
Również jak w przypadku poprzedniego Essie'aka genialna. Odpowiednio nałożone, na odtłuszczoną płytkę, bazę w postaci NT II Foundation i wykończeniu SV, po tygodniu mam lekko starte końcówki i drobniutkie odpryski, lakier jednak nadal wygląda estetycznie.

Zmywanie +
Bezproblemowe, szybkie, nie barwi płytki, nie brudzi skórek.

Opakowanie +
Tutaj także bez zaskoczenia, świetna, kwadratowa, typowa dla lakierów tej marki, z wytłoczoną nazwą producenta. Bardzo mi się podoba. 




W kilku słowach: Gdybym wydała na ten lakier 30 zł, pewnie drażniłaby mnie konieczność nakładania aż trzech warstw. Na szczęście kupiłam go w promocji, a 10 zł ten kolor i trwałość są na pewno warte. Nadal pozostaję miłośniczką Essie, a obecnie czekam na odebranie od Oluśki :* wyczekiwanego i upragnionego Fiji.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pozdrawiam,

poniedziałek, 12 maja 2014

Recenzja - FLODOMAX - krem na odparzenia i problemy skórne... nie tylko dla dzieci

Jako osoba sporych rozmiarów często zmagam się z różnego typu podrażnieniami skóry, odparzeniami czy potówkami. Jest to uciążliwe szczególnie latem, ale w zimniejszych okresach również czasem się zdarzy. Dotąd niezastąpiony był u mnie Sudocrem, który doskonale radził sobie z tego typu dolegliwościami, miał jednak jedną wadę - gęsta konsystencja która pozostawiała na skórze biały film. FLODOMAX (czy też SUDOMAX, bo tak brzmiała pierwotnie jego nazwa) chciałam wypróbować jak tylko pojawił się na rynku, niestety nigdzie nie mogłam go znaleźć.
Na szczęście na jednym ze spotkań blogerskich trafił do mnie upragniony produkt. Jak się sprawdził?
Zapraszam na recenzję.

FLODOMAX
Krem na odparzenia i problemy skórne dla dzieci i dorosłych 


Co mówi producent? (opakowanie)
Wyjątkowo łagodny i skuteczny krem z tlenkiem cynku stworzony dla ochrony szczególnie delikatnej skóry dziecka, narażonej na otarcia i zaczerwienienia spowodowane używaniem pieluszek.
Krem działa łagodząco na skórę i tworzy barierę ochronną przed działaniem czynników zewnętrznych, takich jak np. mocz, mogących powodować podrażnienia.
Krem może być stosowany do łagodzenia skutków odparzeń i odmrożeń, pielęgnacji skóry skłonnej do podrażnień i zaczerwienień oraz skóry trądzikowej w celu zachowania jej dobrej kondycji i ochrony. Zawarty w kremie tlenek cynku posiada właściwości antybakteryjne i ściągające, odżywczy olej ze słodkich migdałów, dzięki zawartości cennych kwasów omega -6 i -9, wygładza i przywraca skórze równowagę lipidową. Pantenol przyspiesza jej regenerację, a lanolina działa zmiękczająco i wygładzająco.

Skład: szału nie robi, ale skoro działa, nie będę się czepiać. Jest pantenol i lanolina, gliceryna, sporo emolientów, nie ma parabenów. Nie jest źle.

Aqua - woda, rozpuszczalnik
Petrolatum - wazelina, emolient tłusty, niekomedogenny, substancja konsystencjotwórcza, regulator lepkości
Ozokerite - substancja filmotwórcza, stabilizator emulsji, regulator lepkości
Hydrogenated Castor Oil - emolient tłusty, emulgator W/O
Glyceryl Isostearate - emolient suchy, emulgator W/O
Polyglyceryl-3 Oleate - emulgator
Zinc Oxide - tlenek cynku, filtr UV, substancja matująca
Paraffinum Liquidum - parafina, emolient tłusty, tworzy na skórze warstwę okluzyjną
Prunus Amygdalus Dulcis Oil - olej ze słodkich migdałów, substancja kondycjonująca
Glycerin - humekant, hydrofilowa substancja nawilżająca
Cera Alba - wosk pszczeli, emolient tłusty, tworzy na skórze warstwę okluzyjną, emulgatorW/O
Lanolin - substancja kondycjonująca, tworzy warstwę okluzyjną, substancja wygładzająca i renatłuszczająca
Stearyl/PPG-3 Myristyl Ether Dimer Dilinoleate - emolient, substancja kondycjinująca
Magnesium Sulfate - regulator lepkości
Panthenol - prekursor prowitaminy B5, humekant, hydrofilowa substancja nawilżająca, działa przeciwzapalnie i regenerująco
Phenoxyethanol - konserwant
Ethylhexylglycerin - substancja kondycjonująca
Lavandula Angustifolia Oil - wyciąg z lawendy, substancja zapachowa
Linalool - składnik kompozycji zapachowych

Cena regularna: 8,69 zł/13,29 zł/21,09 zł (wg doz.pl)
Pojemność: 55 g/110 g/230 g
Dostępność: nie mam pojęcia jak jest z dostępnością stacjonarną, ma go w swojej ofercie wiele aptek internetowych

Moja opinia.

Opakowanie +
Słoiczek z twardego plastiku, solidny, można zużyć bez problemu preparat do końca, z typu tych najtańszych, dzięki czemu nie zawyża ceny preparatu, bardzo oszczędna, ale elegancka grafika.

Konsystencja/kolor +
Krem ma dość gęstą i tępą konsystencję, dobrze jednak się aplikuje, bo po skórze sunie dość gładko [dużo przyjemniejsza niż konkurencyjnego odpowiednika].
Kolor: biały

Zapach +
Osobiście bardzo mi się podoba, bo przywodzi na myśl dzieciństwo. Bardzo sentymentalny.

Wydajność ++
Mam opakowanie o pojemności 50 g, dzięki konsystencji wystarczy go bardzo niewiele aby dobrze zabezpieczyć skórę. Wydajność oceniam bardzo wysoko.

Działanie:
+ doskonale łagodzi podrażnienia
+ idealnie natłuszcza i zabezpiecza skórę
+ nie pozostawia na skórze białego filmu
+ natychmiastowo koi skórę, łagodzi zaczerwienienie
+ szybko zasklepia ranki czy krostki (np. potówki)
+ natłuszcza skórę przyspieszając regenerację
(-) pozostawia na skórze tłusty film (tzw. warstwę okluzyjną) - zasadniczo, zwłaszcza w przypadku produktów tego typu, nie jest to wada, jednak ja nie lubię tego efektu


W kilku słowach: Jest to jeden z tych produktów, które zawsze będą gościły w mojej łazience. Idealnie goi podrażnioną skórę, zasusza drobne ranki, koi. Żałuję, że nie miałam tego produktu dwa lata temu na wakacjach we Włoszech, gdy po godzinach biegania po zabytkach na moich udach pojawiły się głębokie i bardzo bolesne otarcia. Genialny produkt, który będzie ze mną tak długo, jak będzie produkowany.



Czy kupię ponownie?
Z całą pewnością TAK

Ocena ogólna (max. 10 pkt.):
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo dziękuję firmie Sudopharma za możliwość przetestowania produktu.
Opinia jest subiektywna, a fakt, że dostałam produkt nieodpłatnie nie miał na nią wpływu.

Pozdrawiam,

piątek, 9 maja 2014

Recenzja - Sylveco - Brzozowa pomadka ochronna z betuliną

Sylveco to kolejna marka, która przebojem podbija blogosferę. Jest to o tyle pozytywne, że marka jest polska, oparta na naturalnych, prostych składach w bardzo przystępnych cenach, dostępna zarówno on-line jak i w sklepach z naturalnymi kosmetykami i mydlarniach.
Osobiście znam produkty marki, ale pierwszym, który na prawdę miałam okazję przetestować jest pomadka ochronna o której napiszę Wam dzisiaj, a którą dostałam od Alicji :*.

SYLVECO
Brzozowa pomadka ochronna z betuliną


Co mówi producent? (opakowanie, www)
Brzozowa pomadka ochronna z betuliną jest hypoalergiczna i zawiera tylko naturalne składniki. Masło Shea (karite) i masło kakaowe wygładzają i uelastyczniają usta, natomiast olej sojowy, jojoba i wiesiołkowy nawilżają je oraz zapobiegają ich wysychaniu i pękaniu.  Pomadka stanowi doskonałą barierę ochronną przed mrozem, wiatrem i promieniami słonecznymi. Aktywny składnik - betulina - działa kojąco i regenerująco na wszelkie podrażnienia, łagodzi objawy opryszczki.

Działanie:
- stanowi doskonałą barierę ochronną przed mrozem, wiatrem i promieniami słonecznym
- łagodzi objawy opryszczki
- działa kojąco i regenerująco na wszelkie podrażnienia
- intensywnie nawilża spierzchnięte usta, zapobiega ich wysychaniu i pękaniu
- wygładza, natłuszcza i uelastycznia usta

Skład: Krótki, bardzo naturalny, bez zbędnych barwników czy substancji zapachowych. Idealny.

Masło karite (Shea) - emolient tłusty
Wosk pszczeli - emolient
Olej sojowy - emolient
Olej jojoba - emolient
Olej z wiesiołka - emoient
Masło kakaowe - emolient
Betulina - ekstrakt z kory brzozy, antyoksydant, substancja przeciwzapalna, przeciwwirusowa, przeciwgrzybicza
Wosk carnauba - działa natłuszczająco, tworzy warstwę okluzyjną, regulator konsystencji i lepkości

Cena regularna: 8,56 zł (wg strony producenta)
Pojemność: 4,4 g
Dostępność: on-line, sklepy z naturalnymi kosmetykami, mydlarnie (m.in. Zielona Mydlarnia w Katowicach)

Moja opinia.

Opakowanie +/-
Klasyczny sztyft z twardego, trwałego, błyszczącego plastiku, oszczędna, ale elegancka grafika w kolorze ciemnej zieleni i bieli.
Dodatkowo sztyft spakowany jest w estetyczny kartonik ze wszystkimi niezbędnymi informacjami. Niestety mój sztyft trochę się przycina.

Konsystencja/kolor +/-
Sztyft jest średniej twardości, może ulegać uszkodzeniom, dobrze się aplikuje na usta.
Kolor: lekko żółtawy.

Zapach -
Nie zawiera substancji zapachowych, więc zapach nie jest zbyt zachęcający, na szczęście działanie w pełni to rekompensuje.

Pojemność/wydajność +
Wydajność oceniam jako standardową do dobrej.

Działanie:
+ pięknie nawilża usta
+ zmiękcza skórę
+ pozostawia usta gładkie, dobrze nawilżone i elastyczne
+ rewelacyjnie koi podrażnienia
+ natychmiastowo łagodzi spierzchniętą skórę i natłuszcza ją
+ zastosowany na noc sprawia, że rano usta są świetnie nawilżone, elastyczne i gładkie
+ higieniczna aplikacja
+ przystępna cena
+/- tworzy na ustach warstwę okluzyjną, więc nie nadaje się za bardzo pod kolorowe pomadki
+/- nie wiem czy działa kojąco na opryszczkę, bo na szczęście nie miałam okazji tego sprawdzić
- dostępność
- pozostawia na skórze lekko lepiącą się warstwę
- średnio przyjemny zapach


W kilku słowach: Choć nie używam jej długo, jest to na chwilę obecną jeden z moich ulubionych produktów do ust. Świetnie zastępuje moje ukochane Tisane, cudownie nawilża usta, do tego ma wygodną formę sztyftu. Jedyną wadą jest średnio przyjemny zapach, ale, jak już wspomniałam, działanie doskonale to rekompensuje. Z całą pewnością na stałe zagości w mojej kosmetyczce.

Czy kupię ponownie?
TAK

Ocena ogólna (max. 10 pkt.):
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Opinia jest subiektywna.

Pozdrawiam,

wtorek, 6 maja 2014

TAG: Ekstremalne scenariusze - wersja urodowa

Dzisiaj TAG: Ekstremalne scenariusze - wersja urodowa.
Do TAG'u zaprosiła mnie Alicja :*, a jak Naczelna Księżniczka zaprasza, to nie wolno odmawiać ;) Bo może się to wiązać z karą klęczenia na grochu, w ekstremalnych przypadkach nawet ciecierzycy ;)

Zapraszam Was do TAG'u :)

Źródło: poradnikbezradnik.blogspot.com

1. Musisz pozbyć się wszystkich swoich podkładów i możesz zatrzymać tylko 1 z wyższej półki i 1 z drogeryjnych - które to będą?

Nie używam podkładów z wyższej półki, ale myślę, że byłby to któryś z kremów BB, tych oryginalnych.
Drogeryjnym natomiast byłby mój obecny ulubieniec, czyli Revlon ColorStay (recenzja - KLIK).

2. Idziesz na rozmowę o pracę i pani przeprowadzająca rozmowę ma szminkę na zębach - mówisz jej o tym czy unikasz tematu?


Image courtesy of Stuart Miles/FreeDigitalPhotos.net

Myślę, że zatrzymałabym tę informację dla siebie. Nie powinno się wytykać takich rzeczy obcej bądź co bądź osobie.

3. Masz zły humor/ czujesz się nieswojo i chcesz sobie poprawić humor - jaką pomadkę nałożysz żeby poczuć się piękniejszą?

Podobnie jak Alicji, mnie również pomadki nie poprawiają humoru. Postawiłabym na korektę kolorytu cery, puder, brwi i róż.

4. Cofasz się na 1 dzień do swoich lat nastoletnich - co zmieniłabyś w swoim makijażu i fryzurze?


Image courtesy of patrisyu/FreeDigitalPhotos.net

W makijażu zdecydowanie używanie niebieskich i zielonych cieni. Wyglądałam w nich fatalnie, zwłaszcza, że nie miałam jeszcze pojęcia czym jest blendowanie, cieniowanie ani załamanie powieki czy migdał. Na szczęście nie pozostały mi żadne zdjęcia z tego okresu.Jeśli chodzi o fryzurę, na pewno nie zafundowałabym sobie grzywki.

5. Prosisz fryzjera o obcięcie włosów do ramion a'la Pixie Lott, ale fryzjer źle Cię zrozumiał i obciął Ci włosy na chłopaka (pixie cut) Co robisz?

a) Uśmiechasz się, dziękujesz a po wyjściu dzwonisz do mamy rozhisteryzowana.
b) Wybuchasz płaczem i sytuacja robi się niezręczna.
c) Skarżysz się managerowi i żądasz zwrotu pieniędzy.


To zależy od tego jak bym wyglądała. Miewałam już krótkie fryzury, jedne bardziej korzystne inne mniej. Gdyby mi się podobało, pewnie zwróciłabym uwagę, że nie o to mi chodziło i zażądała rozmowy z manadżerem, a także nie zapłaciłabym za usługę, ale nie płakałabym.
Poza tym to tylko włosy, odrosną :)

6. Twój przyjaciel/przyjaciółka robi Ci niespodziankę i zaprasza na 4-dniowy wyjazd za miasto. Masz 1 godzinę żeby się spakować - którą paletę 'do wszystkiego' spakujesz do kosmetyczki?

Image courtesy of nuttakit/FreeDigitalPhotos.net

Szczerze? Wzięłabym tylko zestaw do brwi. Bez reszty makijażu potrafię się świetnie obejść.

7. Okradziono Twój dom - nie martw się, wszyscy są bezpieczni, ale włamywacz splądrował Twoją toaletkę. O który produkt martwisz się najbardziej i masz nadzieję że nie został skradziony?


Nie sądzę bym martwiła się o jakiekolwiek kosmetyki. Bardziej martwiłaby mnie ewentualna utrata elektroniki, a najbardziej - biżuterii. No, ewentualnie ukochanych perfum.

8. Twoja koleżanka pożycza od Ciebie kosmetyki i oddaje je w okropnym stanie. Co robisz?

a) Udajesz że nie zauważyłaś/ że nic się nie stało
b) Prosisz żeby odkupiła zniszczony produkt
c) Po kryjomu robisz to samo z jej kosmetykami


Osobiście nie zdarza mi się pożyczać kosmetyków, ale gdyby tak się zdarzyło, uważam, że zniszczony produkt należy odkupić. I takiej reakcji bym się spodziewała.

Do udziału w TAG'u zapraszam:
Żanetę Serocką
Glamourka89
lu ciam
Rossnett
Ewelinę Myszkowską
simply_a_woman
oraz wszystkich, którzy tylko mają na niego ochotę.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Pozdrawiam,

poniedziałek, 5 maja 2014

Kolorowy poniedziałek - Essie - To buy or not to buy

Choć mocno się opierałam i ja w końcu uległam modzie na lakiery Essie, zwłaszcza, odkąd zaczęły być dostępne po niespełna 11 czy 12 zł w drogeriach internetowych. Uzbierała mi się już ich niezła kolekcja, a ponieważ świetnie się u mnie sprawdzają, stale się powiększa.
Dzisiaj chcę Wam krótko przedstawić właśnie jeden z kolorów tej lakierowej legendy.

ESSIE

To buy or not to buy

Ten piękny odcień strasznie trudno uchwycić,
na zdjęciu wychodzi znacznie ciemniejszy i bardziej fioletowy :(

Dostępność: na pewno Superpharm, nie wiem jak z innymi stacjonarnymi drogeriami, oczywiście Internet.
Cena: przecenione nawet po 10 zł, cena regularna ok. 32 zł
Pojemność: 13.5 ml (wersja nieprofesjonalna)

Kolor +
Przepiękny, bardzo jasny fiolet, odrobinę wpadający w róż, delikatny i pastelowy.
W buteleczce widoczne są połyskujące, srebrne i niebieskie drobiny, ale na paznokciach ten efekt się traci.

Wykończenie +
Kremowe, jak już wspomniałam drobiny widoczne w buteleczce na paznokciach stają się zupełnie niewidoczne, delikatnie matowe, nawet z Seche Vite. Być może 3 warstwy dałyby bardziej błīszczące wykończenie.

Na zdjęciu widać błękitne drobinki


Konsystencja +
Idealna, nie za rzadka i nie za gęsta, dobrze się rozprowadza, nie spływa na skórki.

Aplikacja +/-
Jedną z moich ukochanych cech lakierów Essie są bardzo szerokie pędzelki o doskonałej sprężystości i sztywności. Dzięki temu lakier łatwo zaaplikować.
Wadą natomiast jest...

... Krycie +/-
Dwie warstwy nie dają pełnego krycia, widać delikatne prześwity i białość końcówek.




Schnięcie +
Bezproblemowe i błyskawiczne, przy użyciu SV już po 15 minutach uzyskujemy pełną twardość.

Trwałość +
Genialna. Odpowiednio nałożone, na odtłuszczoną płytkę, bazę w postaci NT II Foundation i wykończeniu SV, po tygodniu mam lekko starte końcówki, które przy tym kolorze i tak są ledwie widoczne. Zmywam, bo chcę już innego koloru :)

Zmywanie +
Bezproblemowe, szybkie, nie barwi płytki, nie brudzi skórek.

Opakowanie +
Świetna, kwadratowa, typowa dla lakierów tej marki, z wytłoczoną nazwą producenta. Bardzo mi się podoba.

Dwie warstwy nie dają pełnego krycia,
widać lekkie prześwity i białe końcówki

W kilku słowach: Wiem, że lakiery Essie mają swoich zwolenników, jak i wrogów. Ja osobiście bardzo je lubię, za trwałość, za kolory, za pojemność. Wiem, że 30 zł za jeden lakier to cena wygórowana, ale 10 zł to już cena bardzo przystępna, za legendę o doskonałej trwałości i pięknej palecie barw. I choć mam pełno lakierów, na pewno jeszcze niejeden Essie znajdzie swoje miejsce w moim koszyczku z lakierami.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pozdrawiam,

piątek, 2 maja 2014

Recenzja - Syoss - Beauty Elixir, Absolute Oil

Jak zapewne wiecie mam włosy z tendencją do puszenia się. Wymagają wygładzania po każdym myciu, jednak nie lubię na nich efektu obciążenia czy natłuszczenia. Mam też dużo baby hair, które niesubordynowanie sterczą po myciu każdy w inną stronę, one również wymagają wygładzenia. Dlatego lubię produkty na bazie silikonów, które wygładzają włosy nie obciążając ich, ujarzmiają je i zapobiegają puszeniu, również w warunkach większej wilgotności powietrza.

Produkt, o którym chcę Wam napisać dzisiaj dostałam od Gosi (pozdrawiam :*), na której włosach zupełnie się nie sprawdził. Jak było u mnie? Zapraszam na recenzję.

Marka Syoss reklamowana jest jako pielęgnacja z salonu w domowym zaciszu, w przystępnej cenie. Ich szampony i odżywki znam i lubię, z pozostałymi produktami nie miałam styczności, ten produkt jest pierwszym jaki miałam okazję testować.

Syoss
Beuty Elixir, Absolute Oil 


Co mówi producent? (opakowanie)
Eliksir piękności z olejkiem absolutnym [brzmi wydumanie i bardzo zachęcająco].
Eliksir do codziennej pielęgnacji włosów z formułą lekkich [???] mikroolejów intensywnie odżywia i natychmiast poprawia kondycję suchych i zniszczonych włosów.

Skład: głównie silokony, które niestety nie spełniają swojego zadania, potem dwa oleje roślinne, które wyjątkowo mocno natłuszczają, substancje zapachowe, konserwant i masa składników kompozycji zapachowej. Za tę cenę nic specjalnego.

Cyclomethicone - silikon lotny, emolient, tworzy warstwę okluzyjną
Trisiloxane - substancja kondycjonująca
Dimethiconol - emolient suchy, tworzy warstwę okluzyjną, substancja regenerująca
Helianthus Annuus Seed Oil - olej z nasion słonecznika, emolient tłusty, tworzy warstwę okluzyjną
Argania Spinosa Kernel Oil - olej arganowy, emolient tłusty
Parfum - substancje zapachowe
Benzyl Alcohol - konserwant, regulator lepkości, składnik kompozycji zapachowych
Butyphenyl Methylpropional - składnik kompozycji zapachowych
Geraniol - składnik kompozycji zapachowych
Hexyl Cinamal - składnik kompozycji zapachowych
Citronellol - składnik kompozycji zapachowych
Limonene - składnik kompozycji zapachowych
Benzyl Salicylate - składnik kompozycji zapachowych
Linalool - składnik kompozycji zapachowych
Alpha-Isomethyl Ionene - składnik kompozycji zapachowych
Citral - składnik kompozycji zapachowych
CI 40800 - barwnik

Cena regularna: 30 zł (według wizaz.pl)
Pojemność: 100 ml
Dostępność: drogerie, m.in. Rossmann

Moja opinia.

Opakowanie:
+ butelka z twardego, przezroczystego plastiku z pompką
+ widać ile produktu jest w środku

Konsystencja/kolor:
+/- gęsty olejek, dobrze się aplikuje z opakowania, ale potwornie natłuszcza zarówno włosy jak i skórę dłoni
Kolor: lekko żółtawy, przezroczysty

Zapach:
- pachnie dziwnie, lekko słodkawo

Pojemność/wydajność:
++ opakowanie 100 ml wystarczy na bardzo długo, przez to, że jest bardzo tłusty wystarczy jego niewielka ilość

Działanie:
+ opakowanie
+ wydajność
- obciąża włosy
- po użyciu na czyste włosy wydają się one natychmiast przetłuszczone
- nie wygładza, nie nabłyszcza
- nie ujarzmia baby hair
- pozostawia na dłoniach tłustą warstwę, której nie sposób zmyć ze skóry :(
- cena



W kilku słowach: Choć olejek składa się głównie z silikonów, na dłoniach czuć jedynie tłustą warstwę. Użyłam go zaledwie kilka razy, ponieważ zupełnie się nie sprawdził, obciążył włosy, natłuścił je, ale w ogóle nie wygładził i nie nabłyszczył. Jak dla mnie totalny bubel.

Czy kupię ponownie?
NIE  

Ocena ogólna (max. 10 pkt.):
 -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Opinia jest subiektywna.

Pozdrawiam,

środa, 30 kwietnia 2014

Kolorowa środa - China Glaze - At ase Value

Nigdy nie kupowałam lakierów tej marki, w sumie nie wiem dlaczego. Chyba owiane legendą Essie bardziej się do mnie uśmiechało. Jednak gdy na wyprzedaży u Moniszona (pozdrawiam Cię serdecznie :)) ujrzałam ten kolor, nie mogłam się wprost powstrzymać. Zapewne wiecie, że uwielbiam wszelkie odcienie mięty (choć nadal nie wiem czemu ten odcień miętą właściwie się nazywa, skoro mięta jest zielona). I tak właśnie dwa pierwsze lakiery tej marki (o drugim innym razem) znalazły się mojej kolekcji.

China Glaze
At Vase Value


Dostępność: szczerze muszę przyznać, że nie mam pojęcia gdzie można dostać te lakiery, na pewno znajdziecie w sieci.
Cena (wg allegro): od 10 do 23 zł
Pojemność: 14 ml


Kolor +
Piękna, stonowana, pastelowa mięta. Dla mnie idealny na wiosnę czy lato.

Wykończenie +
Kremowe, bez drobin czy innych refleksów.

Konsystencja +
Mój egzemplarz jest dość rzadki, powiedziałabym, że w sam raz gdyby nie...

... Aplikacja -
Pędzelek jest bardzo wąski, okrągły, zdecydowanie wolę szerokie pędzelki np. lakierów Essie.
Ma wprawdzie dobrą długość i elastyczność, jednak przez to, że jest taki cienki nie pozwala na bezproblemową aplikację lakieru :(
Lakier potwornie smuży, nakłada się nierównomiernie, pozostawia nieestetyczne zacieki, do tego...

... Krycie -
Dwie średnio grube warstwy pozostawiają niestety prześwity, nawet po nałożeniu lakieru nawierzchniowego (w moim przypadku genialnego Seche Vite) nadal widać nierówności na lakierze.


Schnięcie +/-
Tu nie mam się do czego przyczepić, ale zawsze używam SV, więc przy większości lakierów wygląda to podobnie (może poza lakierami Wibo z kolekcji blogerskiej, które schną całą wieczność).
Zewnętrzna warstwa wysycha po ok. 3-5 minutach, do pełnej twardości: 30-40 minut (jednak przegrywa z lakierem Essie, który już po 15 minut miał pełną twardość).

Trwałość --
I tutaj kolejny Zonk, największe rozczarowanie. Bardzo słaba. Paznokcie malowałam wczesnym wieczorem, rano miałam już pierwszy odprysk, może niewielki, ale jednak. A nie robiłam praktycznie nic co mogłoby go spowodować. Następnego dnia lakier zaczął odchodzić całymi płatami, pomimo dobrego przygotowania płytki (odtłuszczenie, itd.).

Zmywanie +
Bezproblemowe, szybkie, nie barwi płytki, nie brudzi skórek.

Opakowanie +/-
Pękata buteleczka z wygodną zakrętką, którą dobrze trzyma się w dłoni. Poza tym nic szczególnego, buteleczka jak buteleczka.

Jak widzicie, pomimo dwóch warstw
widać prześwity i smugi.

W kilku słowach: Pomimo pięknego koloru, który absolutnie uwielbiam, problemy z nakładaniem sprawiają, że nie będzie to mój ulubiony lakier. Lubię szybką aplikację, bo nie chce mi się bawić z nakładaniem lakieru. Raczej dla osób o większej cierpliwości.
Niestety lakiery China Glaze nie skradły mojego serca i ponownie na pewno ich nie kupię.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pozdrawiam,