Nie przepadam za TAG'ami, mało które robię. Ale ten wyjątkowo mi się podoba, poza tym zostałam do niego zaproszona przez Alicję (klik), a jej nie potrafię odmówić :)
No to lecimy.
1. Rodziłam się na "zamówienie", bo w tamtych czasach po porodzie leżało się w szpitalu tydzień, a mama chciała być w domu na Święta (jestem z 16. grudnia).
2. Gdy byłam młodsza bardzo nie lubiłam swojego imienia. Teraz również wolę je w formie pełnej - Katarzyna - jednak ponieważ pełne brzmi strasznie formalnie, wolę jak inni zwracają się do mnie Kasia.
3. Choć mam już swoje lata <bez komentarza proszę> nadal nie wiem kim chcę zostać "jak dorosnę".
4. Skończyłam marketing i zarządzanie ze specjalnością reklama, ale studiów właściwie nie wybierałam. Poszłam gdziekolwiek.
5. Jestem bardzo mocno związana z moją rodziną, zwłaszcza z rodzicami (teraz już tylko z tatą, bo mama niestety zmarła 4 lata temu).
6. Nigdy nie zapominam wyrządzonej mi krzywdy. Jeśli ktoś mnie mocno zrani będę o tym pamiętać do końca życia.
7. Bez okularów mało co widzę.
8. Uwielbiam zwierzęta. Przez mój rodzinny dom przewinął się chomik, trzy papużki, dwa żółwie (żółwiczka Zuzia mieszka z tatą), trzy psy (bokser Gibson również nadal mieszka z tatą), świnka morska, rybki. Obecnie mam w domu dwie kotki.
9. Uwielbiam słodycze, zwłaszcza czekoladę w każdej niemal formie.
10. Nie cierpię podrobów, szpinaku i brokułów.
11. Kocham polskie morze, choć jest zimne, szare i brudne. Mam do niego sentyment i uwielbiam nad nie jeździć. Lubię też góry, ale to zupełnie inne uczucie.
12. Jestem patriotką. Kocham nasz kraj, uważam, że jest piękny i ciekawy.
13. Nie lubię i nie interesuję się polityką.
14. Jestem bardzo tolerancyjna. Jest to moja subiektywna opinia. Uważam, że każdy ma prawo żyć jak chce i robić co chce tak długo, jak nie krzywdzi to innych osób.
15. Jestem towarzyską i otwartą na nowe znajomości domatorką. Co to znaczy? Lubię poznawać nowych ludzi i spotykać się z tymi, w których towarzystwie czuję się dobrze. Jednak uwielbiam też spędzać czas w domu, przy książce lub dobrym filmie.
16. Mojego męża poznałam za pośrednictwem portalu randkowego.
17. Wszystko co mam zrobić lub co planuję muszę zapisać. Jak nie zapiszę, istnieje spora szansa, że zapomnę.
18. Wzorem udanego związku są dla mnie moi rodzice. Przeżyli wspólnie ponad 30 lat i nigdy nie widziałam aby się choć posprzeczali.
19. Nie lubię kwiatów, zwłaszcza doniczkowych. Toleruję cięte. Uwielbiam słoneczniki, konwalie i herbaciane róże.
20. W naszym obecnym mieszkaniu, zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Jest małe i było w fatalnym stanie, ale jak do niego weszłam wiedziałam, że to jest to czego szukam.
21. Panicznie boję się pająków, nie cierpię wszelkiego robactwa, nie mam za to nic przeciwko wężom i jaszczurkom.
22. Jestem realistką. Nie zamartwiam się, jeśli nie mogę nic poradzić, bo i po co. Lubię jednak się wygadać gdy coś mnie uwiera. Staram się niczego w życiu nie żałować, bo i tak nic to nie zmieni.
23. Wierzę w miłość i szczęśliwe zakończenia.
24. Uwielbiam Grupę Pod Budą.
25. Lubię kino, zwłaszcza horrory, komedie romantyczne, dramaty psychologiczne i thrillery.
26. Wychowałam się na muzyce Michel'a Jacksona, Phil'a Collinsa i The Beatles.
27. Jestem świetnym dietetykiem-teoretykiem, niestety niekoniecznie umiem stosować te zasady do siebie. Mam niemal wszystkie pozycje nt. diet jakie ukazały się na polskim rynku.
28. Nie cierpię robić tradycyjnych zakupów. Za to mogę godzinami i niemal wszystko kupić przez neta.
29. Co jakiś czas mam fazę na chodzenie na siłownię. Nienawidzę siłowni i ćwiczeń fizycznych, ale uważam, że należy się trochę w ciągu dnia poruszać. Dla zdrowia chociażby.
30. Uwielbiam piec, choć teraz nie mam na to zbyt wiele czasu. Nie przepadam natomiast za gotowaniem, choć podobno całkiem nieźle mi to wychodzi.
31. Kocham lody pistacjowe, czekoladę belgijską i tort czekoladowy.
32. Nienawidzę domowych obowiązków: sprzątania, prania, gotowania. Robię to jak już na prawdę muszę.
33. Gdy widzę recenzję kosmetyku, który mnie zainteresuje, muszę go mieć już, natychmiast, z obawy, że później nie będzie już dostępny.
34. Mam całkiem sporą kolekcję filmów na DVD.
35. Lubię seriale, moje ukochane to Przyjaciele, Seks w wielkim mieście i Alternatywy 4. Mogłabym je oglądać na okrągło.
36. Denerwują mnie ludzie nieodpowiedzialni i nie umiejący się zdecydować. Sama szybko podejmuję decyzję i lubię jak inni postępują tak samo.
37. Na stres reaguję płaczem.
38. Uwielbiam saunę, w każdej postaci. Mogłabym chodzić do niej codziennie.
39. Bardzo ostrożnie podchodzę do zawierania nowych przyjaźni, ale jeśli ktoś zajmie miejsce w moim sercu, pozostaje tam na zawsze.
40. Mam problem z oszczędzaniem. Potrafię to robić, jednak jest mi strasznie ciężko bo po prostu lubię wydawać pieniądze :)
41. Mam dwa tatuaże.
42. Moją najukochańszą postacią z Kubusia Puchatka jest Kłapouchy.
43. Uwielbiam serię książek o Harry'm Potter'ze. Mogłabym je czytać na okrągło.
44. Uwielbiam też Ojca Chrzestnego, zarówno książkę jak i film.
45. Moim marzeniem jest podróż po Europie, wakacje na Sycylii oraz objechanie samochodem Stanów Zjednoczonych.
46. Chciałabym skoczyć kiedyś na spadochronie.
47. Nie rozumiem kobiet. Na prawdę. Niektóre ich zachowania są dla mnie kompletnie obce i niezrozumiałe. Zwłaszcza wymaganie od facetów aby domyślali się niemal wszystkiego.
48. Od 14 lat mam prawo jazdy. Zdawałam egzamin 4 razy. I uwielbiam jeździć samochodem.
49. Dobrze się czuję jako organizatorka imprez, spotkań, itp. Uważam, że się w tym sprawdzam.
50. Nienawidzę chodzić na obcasach. Jest mi w nich niewygodnie, poza tym uważam, że nie umiem w nich chodzić. A to nie wygląda dobrze.
Tyle o mnie.
Do zabawy zapraszam, o ile macie ochotę:
Lu ciam
Martę
Rossnett
Paulinę S.
Hushaaabye.
Joanna Mysza
sobota, 20 lipca 2013
piątek, 19 lipca 2013
Minirecenzja porównawcza - Skin79 BB Creme - Miniature Set
Po przetestowaniu kilku popularnych drogeryjnych 'BB' kremów (czyli kremów tonujących) i na nie przyszła pora. A mowa o oryginalnych BB kremach pochodzących z Azji.
Dzięki Internetowi, dzisiaj to nie problem kupić oryginalny produkt z Azji i mieć go w domu nawet w ciągu kilku dni. W taki sposób, dzięki jednemu z internetowych sklepów, stałam się właścicielką czterech miniatur Kremów BB marki Skin 79. Produkty są za małe, aby zrobić pełne recenzje, tubki wystarczają zaledwie na kilka użyć, pozwalają jednak wyrobić sobie wstępne zdanie i opisać pierwsze wrażenia.
Ogólnie:
Tubki to przerost formy nad treścią. Są wygodniejsze niż jednorazowe saszetki, jednak w środku znajduje się niewiele produktu, jak na tak duże opakowanie, co na pierwszy rzut okaz ciężko ocenić.
Zestaw jest dość drogi, w promocji to wydatek rzędu 40 złotych, co za 4 tubki po 5 gram wydaje się być ceną dość wygórowaną.
Fajne jest to, że można przetestować kilka produktów i wybrać ten najbardziej optymalny, co może zapobiec zakupieniu bubla w stosunku do naszych oczekiwań i wymagań naszej skóry.
Zestaw jest dość łatwo dostępny w licznych sklepach internetowych, poza tym wygląda elegancko, dobrze nadawałby się np. na prezent.
Wszystkie tubki wykonane są z miękkiego plastiku, zakręcane na nakrętkę na której produkt może stać, tubki mają wygodny 'dziubek', który ułatwia wydobycie odpowiedniej ilości produktu.
Krycie produktów jest słabe do średniego (w zależności od rodzaju) można je jednak stopniować nawet do mocnego, dokładając kolejne warstwy i nadal nie wygląda się jak z maską na twarzy.
Na pierwszy ogień poszedł BB Diamond Collection
The Prestige BB Cream
+ dobrze się rozprowadza na skórze, nie roluje się
+ doskonale stapia się z kolorem skóry
+ wyrównuje koloryt, tuszuje drobne niedokonałości
+ utrzymuje się na skórze cały dzień, ściera się równomiernie, nie tworzy zacieków i plam
+ nie schodzi pod wpływem potarcia np. chusteczką
+ ma bardzo ładny odcień
+ bardzo przyjemny zapach, choć czuć go tylko podczas aplikacji
+/- kremowa, lekko tłusta, jakby oleista konsystencja
+/- nie ma efektu nawilżenia skóry, ale również nie przesusza
+/- lekko rozjaśnia skórę
+/- wymaga pudru matującego (ja i tak zawsze wykańczam nim makijaż, więc dla mnie to nie problem)
- brak filtra UV
- cena
- dostępność
W kilku słowach: osobiście jestem zachwycona tym produktem. Pięknie wygląda na skórze, wyrównuje koloryt, nie ściera się nawet gdy się spocimy, schodzi równomiernie, ale nawet po całym dniu jest jeszcze na skórze. Trochę przeszkadza dziwna, jakby oleista konsystencja, ale nie utrudnia to aplikacji produktu.
Na chwilę obecną jestem zdecydowana kupić pełnowymiarowe opakowanie.
BB Diamond Collection
Pearl
+ utrzymuje się cały dzień, ściera równomiernie, nie pozostawia plam (choć przy tak słabym kryciu, pewnie i tak nie byłyby widoczne)
+ nie pozostawia na skórze wrażenia wilgotnej warstwy
+/- półpłynna konsystencja, nietłusta, wylewa się z opakowania
+/- perłowe wykończenie
+/- wymaga przypudrowania
+/- zapach mniej przyjemny niż poprzednika, ale też dużo mniej wyczuwalny
- bardzo słabe krycie
-- połyskujące, brokatowe drobiny, widoczne nawet pod warstwą pudru, które w moich oczach go dyskwalifikują (nie cierpię tego efektu)
- nie zauważyłam efektu nawilżania
- cena
- dostępność
W kilku słowach: Ten BB krem zdecydowanie mi nie podpasował. Ja rozumiem efekt rozświetlenia skóry, ale tutaj to jakiś koszmar. Nie dość, że sam daje perłowe wykończenie, które solo pewnie byłoby ok, to jeszcze ma te okropne, brokatowe drobiny, które psują cały efekt. Podobno sprawdza się jako baza pod podkład, ale ja nie lubię takiego kombinowania. Po to mi BB krem, żebym już nie musiała kłaść na twarz kolejnej warstwy. Ja jestem zdecydowanie na NIE.
Super+ BB Triple Functions
Whitening, Uv Protecting SPF25 PA++, Wrinkle Free
+ gęsta, kremowa, gładka konsystencja
+ bardzo dobrze rozprowadza się na skórze
+ wyrównuje koloryt skóry, ale jest na niej praktycznie niewidoczny
+ krycie - średnie, dla mnie w zupełności wystarczające
+ filtr UV
+ bardzo przyjemny zapach
+ utrzymuje się na skórze cały dzień, ściera równomiernie, nie pozostawia plam i zacieków, a wieczorem jest jeszcze na miejscu
+ ładnie wygładza optycznie skórę
+ nie wysusza skóry
+/- wymaga przypudrowania
- cena
- dostępność
W kilku słowach: Super+ BB Triple Functions to chyba najbardziej znany krem tego producenta. Jest jednym z tańszych, a spełnia swoje zadanie moim zdaniem doskonale. Ładnie stapia się ze skórą, wyrównuje jej koloryt, utrzymuje się cały dzień. Jestem z niego bardzo zadowolona i być może do niego wrócę.
Super+ Beblesh Balm
Whitening, UV Protecting SPF 25 PA++, Wrinkle Improvement
+ bardzo gęsta, lekko tłusta konsystencja, dobrze rozprowadza się po skórze
+ wygładza skórę
+ doskonale stapia się z kolorem skóry
+ filtr UV
+ nie zostawia na skórze wilgotnej warstwy, szybko się wchłania
+/- bardzo delikatnie rozjaśnia koloryt skóry
+/- krycie słabe
+/- koloryt wyrównuje bardzo delikatnie
+/- wymaga przypudrowania
- nieładny zapach, który na szczęście nie utrzymuje się na skórze
- cena
- dostępność
W kilku słowach: Poza odcieniem i bardzo delikatnie konsystencją, nie widzę większej różnicy pomiędzy tym, a poprzednim kremem BB. Dobrze się utrzymuje na skórze, ściera się równomiernie, przypudrowany wytrzymuje cały dzień. Jednak wolę jego różowych braci, w sumie sama nie wiem czemu.
Podsumowując muszę stwierdzić, że nie ma co porównywać drogeryjnych 'BB' kremów z ich azjatyckimi odpowiednikami. Są drogie, ale warte tej inwestycji, bo efekt na skórze jest oszałamiający. Na pewno zdecyduję się na pełnowymiarowe opakowanie jednego z tych kremów, waham się pomiędzy pierwszym z opisanych a trzecim. Jeśli będziecie miały możliwość przetestowania, szczerze polecam. Myślę, że będziecie zadowolone z efektu.
Dzięki Internetowi, dzisiaj to nie problem kupić oryginalny produkt z Azji i mieć go w domu nawet w ciągu kilku dni. W taki sposób, dzięki jednemu z internetowych sklepów, stałam się właścicielką czterech miniatur Kremów BB marki Skin 79. Produkty są za małe, aby zrobić pełne recenzje, tubki wystarczają zaledwie na kilka użyć, pozwalają jednak wyrobić sobie wstępne zdanie i opisać pierwsze wrażenia.
Ogólnie:
Tubki to przerost formy nad treścią. Są wygodniejsze niż jednorazowe saszetki, jednak w środku znajduje się niewiele produktu, jak na tak duże opakowanie, co na pierwszy rzut okaz ciężko ocenić.
Zestaw jest dość drogi, w promocji to wydatek rzędu 40 złotych, co za 4 tubki po 5 gram wydaje się być ceną dość wygórowaną.
Fajne jest to, że można przetestować kilka produktów i wybrać ten najbardziej optymalny, co może zapobiec zakupieniu bubla w stosunku do naszych oczekiwań i wymagań naszej skóry.
Zestaw jest dość łatwo dostępny w licznych sklepach internetowych, poza tym wygląda elegancko, dobrze nadawałby się np. na prezent.
Wszystkie tubki wykonane są z miękkiego plastiku, zakręcane na nakrętkę na której produkt może stać, tubki mają wygodny 'dziubek', który ułatwia wydobycie odpowiedniej ilości produktu.
Krycie produktów jest słabe do średniego (w zależności od rodzaju) można je jednak stopniować nawet do mocnego, dokładając kolejne warstwy i nadal nie wygląda się jak z maską na twarzy.
Na pierwszy ogień poszedł BB Diamond Collection
The Prestige BB Cream
+ dobrze się rozprowadza na skórze, nie roluje się
+ doskonale stapia się z kolorem skóry
+ wyrównuje koloryt, tuszuje drobne niedokonałości
+ utrzymuje się na skórze cały dzień, ściera się równomiernie, nie tworzy zacieków i plam
+ nie schodzi pod wpływem potarcia np. chusteczką
+ ma bardzo ładny odcień
+ bardzo przyjemny zapach, choć czuć go tylko podczas aplikacji
+/- kremowa, lekko tłusta, jakby oleista konsystencja
+/- nie ma efektu nawilżenia skóry, ale również nie przesusza
+/- lekko rozjaśnia skórę
+/- wymaga pudru matującego (ja i tak zawsze wykańczam nim makijaż, więc dla mnie to nie problem)
- brak filtra UV
- cena
- dostępność
W kilku słowach: osobiście jestem zachwycona tym produktem. Pięknie wygląda na skórze, wyrównuje koloryt, nie ściera się nawet gdy się spocimy, schodzi równomiernie, ale nawet po całym dniu jest jeszcze na skórze. Trochę przeszkadza dziwna, jakby oleista konsystencja, ale nie utrudnia to aplikacji produktu.
Na chwilę obecną jestem zdecydowana kupić pełnowymiarowe opakowanie.
BB Diamond Collection
Pearl
+ utrzymuje się cały dzień, ściera równomiernie, nie pozostawia plam (choć przy tak słabym kryciu, pewnie i tak nie byłyby widoczne)
+ nie pozostawia na skórze wrażenia wilgotnej warstwy
+/- półpłynna konsystencja, nietłusta, wylewa się z opakowania
+/- perłowe wykończenie
+/- wymaga przypudrowania
+/- zapach mniej przyjemny niż poprzednika, ale też dużo mniej wyczuwalny
- bardzo słabe krycie
-- połyskujące, brokatowe drobiny, widoczne nawet pod warstwą pudru, które w moich oczach go dyskwalifikują (nie cierpię tego efektu)
- nie zauważyłam efektu nawilżania
- cena
- dostępność
W kilku słowach: Ten BB krem zdecydowanie mi nie podpasował. Ja rozumiem efekt rozświetlenia skóry, ale tutaj to jakiś koszmar. Nie dość, że sam daje perłowe wykończenie, które solo pewnie byłoby ok, to jeszcze ma te okropne, brokatowe drobiny, które psują cały efekt. Podobno sprawdza się jako baza pod podkład, ale ja nie lubię takiego kombinowania. Po to mi BB krem, żebym już nie musiała kłaść na twarz kolejnej warstwy. Ja jestem zdecydowanie na NIE.
Super+ BB Triple Functions
Whitening, Uv Protecting SPF25 PA++, Wrinkle Free
+ gęsta, kremowa, gładka konsystencja
+ bardzo dobrze rozprowadza się na skórze
+ wyrównuje koloryt skóry, ale jest na niej praktycznie niewidoczny
+ krycie - średnie, dla mnie w zupełności wystarczające
+ filtr UV
+ bardzo przyjemny zapach
+ utrzymuje się na skórze cały dzień, ściera równomiernie, nie pozostawia plam i zacieków, a wieczorem jest jeszcze na miejscu
+ ładnie wygładza optycznie skórę
+ nie wysusza skóry
+/- wymaga przypudrowania
- cena
- dostępność
W kilku słowach: Super+ BB Triple Functions to chyba najbardziej znany krem tego producenta. Jest jednym z tańszych, a spełnia swoje zadanie moim zdaniem doskonale. Ładnie stapia się ze skórą, wyrównuje jej koloryt, utrzymuje się cały dzień. Jestem z niego bardzo zadowolona i być może do niego wrócę.
Super+ Beblesh Balm
Whitening, UV Protecting SPF 25 PA++, Wrinkle Improvement
+ bardzo gęsta, lekko tłusta konsystencja, dobrze rozprowadza się po skórze
+ wygładza skórę
+ doskonale stapia się z kolorem skóry
+ filtr UV
+ nie zostawia na skórze wilgotnej warstwy, szybko się wchłania
+/- bardzo delikatnie rozjaśnia koloryt skóry
+/- krycie słabe
+/- koloryt wyrównuje bardzo delikatnie
+/- wymaga przypudrowania
- nieładny zapach, który na szczęście nie utrzymuje się na skórze
- cena
- dostępność
W kilku słowach: Poza odcieniem i bardzo delikatnie konsystencją, nie widzę większej różnicy pomiędzy tym, a poprzednim kremem BB. Dobrze się utrzymuje na skórze, ściera się równomiernie, przypudrowany wytrzymuje cały dzień. Jednak wolę jego różowych braci, w sumie sama nie wiem czemu.
Od lewej: The Prestige BB Cream, Pearl BB Cream Triple Functions BB Cream, Super+ Beblesh Balm |
Podsumowując muszę stwierdzić, że nie ma co porównywać drogeryjnych 'BB' kremów z ich azjatyckimi odpowiednikami. Są drogie, ale warte tej inwestycji, bo efekt na skórze jest oszałamiający. Na pewno zdecyduję się na pełnowymiarowe opakowanie jednego z tych kremów, waham się pomiędzy pierwszym z opisanych a trzecim. Jeśli będziecie miały możliwość przetestowania, szczerze polecam. Myślę, że będziecie zadowolone z efektu.
czwartek, 18 lipca 2013
Kolorowy czwartek - Golden Rose Holiday nr 60
Lakiery piaskowe cieszą się obecnie olbrzymią popularnością. Jak więc nie skusić się na kilka kolorów?
Golden Rose Holiday w numerze 60 to mój całkiem nowy nabytek (tylko nie mówicie mojemu P.)
Jest to przepiękny grafit z mieniącymi się na srebrno i złoto, połyskującymi w świetle drobinami.
Jak nie lubię lakierów brokatowych ten jest na prawdę świetny, do tego matowe wykończenie... Wygląda pięknie na paznokciach. Na zdjęciu kolor wyglądał wprawdzie zupełnie inaczej, ale efekt końcowy bardzo mi odpowiada.
Moja opinia.
+ przepiękny, grafitowy kolor z ładnie połyskującymi drobinami
+ matowe, piaskowo-sukrowe wykończenie
+ ładna buteleczka
+ bardzo wygodny pędzelek, lekko spłaszczony, idealnej długości i sprężystości włosia, doskonale się nim maluje paznokcie
+ lakier dobrej gęstości, nie rozlewa się po skórkach
+ dla pełnego krycia wystarczą dwie warstwy lakieru
+ bardzo szybko zastyga i wysycha
+ bardzo wysoka trwałość na odpryski
+/- końcówki zaczynają się ścierak ok. 2 dnia
- dostępność
- niektórym może przeszkadzać 'haczący' efekt ba paznokciach
- w lakier wbija się np. puder, dziwnie to wygląda. Ale po umyciu rąk wraca do swojego pierwotnego stanu :)
- zmywanie tego lakieru to istny koszmar, następnym razem pójdzie na bazę peel-off z Essence
Dostępność: Internet, nie wiem jak ze sklepami stacjonarnymi
Cena: 12,90 zł
Pojemność: 11 ml
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Chciałabym również przypomnieć Wam o Rocznicowo-Wakacyjnym konkursie. Możecie się zgłaszać tutaj.
Golden Rose Holiday w numerze 60 to mój całkiem nowy nabytek (tylko nie mówicie mojemu P.)
Zdjęcie wyszło trochę ciemne, kolor w rzeczywistości jest nieco jaśniejszy |
Jest to przepiękny grafit z mieniącymi się na srebrno i złoto, połyskującymi w świetle drobinami.
Jak nie lubię lakierów brokatowych ten jest na prawdę świetny, do tego matowe wykończenie... Wygląda pięknie na paznokciach. Na zdjęciu kolor wyglądał wprawdzie zupełnie inaczej, ale efekt końcowy bardzo mi odpowiada.
Moja opinia.
+ przepiękny, grafitowy kolor z ładnie połyskującymi drobinami
+ matowe, piaskowo-sukrowe wykończenie
+ ładna buteleczka
+ bardzo wygodny pędzelek, lekko spłaszczony, idealnej długości i sprężystości włosia, doskonale się nim maluje paznokcie
+ lakier dobrej gęstości, nie rozlewa się po skórkach
+ dla pełnego krycia wystarczą dwie warstwy lakieru
+ bardzo szybko zastyga i wysycha
+ bardzo wysoka trwałość na odpryski
+/- końcówki zaczynają się ścierak ok. 2 dnia
- dostępność
- niektórym może przeszkadzać 'haczący' efekt ba paznokciach
- w lakier wbija się np. puder, dziwnie to wygląda. Ale po umyciu rąk wraca do swojego pierwotnego stanu :)
- zmywanie tego lakieru to istny koszmar, następnym razem pójdzie na bazę peel-off z Essence
To z kolei kolor wyszedł ciut jaśniejszy niż faktycznie wygląda na paznokciach |
Dostępność: Internet, nie wiem jak ze sklepami stacjonarnymi
Cena: 12,90 zł
Pojemność: 11 ml
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Chciałabym również przypomnieć Wam o Rocznicowo-Wakacyjnym konkursie. Możecie się zgłaszać tutaj.
wtorek, 16 lipca 2013
Recenzja - BeBeauty Face Expertiv - Chusteczki do demakijażu 3 w 1 (wersja niebieska)
Jak zapewne wiecie, chodzę na siłownię, najczęściej po pracy. Aby nie obciążać dodatkowo mojej i tak już ciężkiej torby treningowej, do demakijażu używam nawilżanych chusteczek.
Jakiś czas temu recenzowałam dla Was biedronkowe chusteczki BeBeauty w opakowaniu zielonym (klik), dzisiaj chciałam zrecenzować chusteczki w opakowaniu jasnoniebieskim. Czy sprawdziły się lepiej niż poprzedniczki? Zapraszam na recenzję.
BeBeauty Face Expertiv
Chusteczki do demakijażu 3 w 1
Super delikatne, z łagodzącym wyciągiem z ziaren zbóż i pantenolem
Do cery normalnej i mieszanej
Opis producenta (opakowanie):
Łagodzące chusteczki do demakijażu z wyciągiem z ziaren zbóż i pantenolem zostały stworzone dla potrzeb cery normalnej i mieszanej.
Wyjątkowa formuła sprawia, że:
- chusteczki oczyszczają, tonizują i skutecznie usuwają makijaż oraz wszelkie zanieczyszczenia
- skóra staje się skutecznie oczyszczona i właściwie nawilżona
- chusteczki są tak delikatne, iż można je stosować nawet w okolicach oczu.
Idealne do codziennej pielęgnacji. Praktyczne w podróży, pracy i na wakacjach. Bez zawartości alkoholu, hypoalergiczne, testowane dermatologicznie.
Nie wprowadzać chusteczki do worka spojówkowego.
Skład: Aqua, Glycerin, Dimethicone, Isopropyl Myristate, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Isobutylparaben, Paraffinum Liquidum, Sodium Acrylates Copolymer, PPG-1 Trideceth-6, Avena Salvia Extract, Parfum, Panthenol, Cetylpyridinium Chloride, Citric Acid, Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal, Limonene, Butylphenyl Methylpropional, Linalool.
Cena: ok. 4 zł
Pojemność: 25 sztuk
Dostępność: Biedronka
Moja opinia.
Opakowanie:
+/- z dość grubej folii, miękkie i lekkie, łatwo je spakować do torby, jednak zamknięcie (klapka na klej) mogłaby być solidniejsza
Konsystencja/kolor:
+ chusteczki wykonane są z bardzo przyjemnego dla skóry, a jednocześnie trwałego materiału, o delikatnej strukturze
+ są doskonale nasączone, koloru białego
Zapach:
+/- pachną dość przyjemnie, odświeżająco, ale nieco chemicznie
+ na skórze zapach robi się znacznie przyjemniejszy niż w opakowaniu, traci chemiczne tony
+ zapach nie utrzymuje się na skórze
Pojemność/wydajność:
+ opakowanie zawiera 25 sztuk chusteczek, do pełnego demakijażu i oczyszczenia dziennego makijażu twarzy potrzebuję dwóch chusteczek, wydajność oceniam jako wystarczającą
Działanie:
+ dobrze usuwają makijaż, zarówno z oczu jak i skóry
+ dobrze oczyszczają
+ nie wysuszają i nie ściągają skóry
+ nie podrażniają skóry ani oczu (wersja zielona niestety to robiła)
+ tonizują
+/- nie zauważyłam, żeby nawilżały, ale też nie wysuszają skóry
- podobnie jak na wersji zielonej tutaj również jest uwaga by nie wprowadzać chusteczki do worka spojówkowego, co przy demakijażu oczu może się zdarzyć
- skład pozostawia wiele do życzenia
- składniki aktywne są, ale bardzo daleko
- wysoko w składzie liczne parabeny
W kilku słowach: Generalnie chusteczki te są dużo lepsze i przyjemniejsze w użyciu niż wersja zielona. Są dobrze nasączone, doskonale usuwają makijaż i zanieczyszczenia, nie powodują ściągnięcia skóry. Mają dobrą cenę i są dostępne w każdej Biedronce. Niewątpliwą wadą jest na pewno skład.
Czy kupię ponownie?
Ostatnio przerzuciłam się na wersję z płynem micelarnym, więc chwilowo raczej NIE.
Ocena ogólna: 6/10 pkt.
Jakiś czas temu recenzowałam dla Was biedronkowe chusteczki BeBeauty w opakowaniu zielonym (klik), dzisiaj chciałam zrecenzować chusteczki w opakowaniu jasnoniebieskim. Czy sprawdziły się lepiej niż poprzedniczki? Zapraszam na recenzję.
BeBeauty Face Expertiv
Chusteczki do demakijażu 3 w 1
Super delikatne, z łagodzącym wyciągiem z ziaren zbóż i pantenolem
Do cery normalnej i mieszanej
Opis producenta (opakowanie):
Łagodzące chusteczki do demakijażu z wyciągiem z ziaren zbóż i pantenolem zostały stworzone dla potrzeb cery normalnej i mieszanej.
Wyjątkowa formuła sprawia, że:
- chusteczki oczyszczają, tonizują i skutecznie usuwają makijaż oraz wszelkie zanieczyszczenia
- skóra staje się skutecznie oczyszczona i właściwie nawilżona
- chusteczki są tak delikatne, iż można je stosować nawet w okolicach oczu.
Idealne do codziennej pielęgnacji. Praktyczne w podróży, pracy i na wakacjach. Bez zawartości alkoholu, hypoalergiczne, testowane dermatologicznie.
Nie wprowadzać chusteczki do worka spojówkowego.
Skład: Aqua, Glycerin, Dimethicone, Isopropyl Myristate, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Isobutylparaben, Paraffinum Liquidum, Sodium Acrylates Copolymer, PPG-1 Trideceth-6, Avena Salvia Extract, Parfum, Panthenol, Cetylpyridinium Chloride, Citric Acid, Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal, Limonene, Butylphenyl Methylpropional, Linalool.
Cena: ok. 4 zł
Pojemność: 25 sztuk
Dostępność: Biedronka
Moja opinia.
Opakowanie:
+/- z dość grubej folii, miękkie i lekkie, łatwo je spakować do torby, jednak zamknięcie (klapka na klej) mogłaby być solidniejsza
Konsystencja/kolor:
+ chusteczki wykonane są z bardzo przyjemnego dla skóry, a jednocześnie trwałego materiału, o delikatnej strukturze
+ są doskonale nasączone, koloru białego
Zapach:
+/- pachną dość przyjemnie, odświeżająco, ale nieco chemicznie
+ na skórze zapach robi się znacznie przyjemniejszy niż w opakowaniu, traci chemiczne tony
+ zapach nie utrzymuje się na skórze
Pojemność/wydajność:
+ opakowanie zawiera 25 sztuk chusteczek, do pełnego demakijażu i oczyszczenia dziennego makijażu twarzy potrzebuję dwóch chusteczek, wydajność oceniam jako wystarczającą
Działanie:
+ dobrze usuwają makijaż, zarówno z oczu jak i skóry
+ dobrze oczyszczają
+ nie wysuszają i nie ściągają skóry
+ nie podrażniają skóry ani oczu (wersja zielona niestety to robiła)
+ tonizują
+/- nie zauważyłam, żeby nawilżały, ale też nie wysuszają skóry
- podobnie jak na wersji zielonej tutaj również jest uwaga by nie wprowadzać chusteczki do worka spojówkowego, co przy demakijażu oczu może się zdarzyć
- skład pozostawia wiele do życzenia
- składniki aktywne są, ale bardzo daleko
- wysoko w składzie liczne parabeny
W kilku słowach: Generalnie chusteczki te są dużo lepsze i przyjemniejsze w użyciu niż wersja zielona. Są dobrze nasączone, doskonale usuwają makijaż i zanieczyszczenia, nie powodują ściągnięcia skóry. Mają dobrą cenę i są dostępne w każdej Biedronce. Niewątpliwą wadą jest na pewno skład.
Czy kupię ponownie?
Ostatnio przerzuciłam się na wersję z płynem micelarnym, więc chwilowo raczej NIE.
Ocena ogólna: 6/10 pkt.
sobota, 13 lipca 2013
Recenzja - BeBeauty - micelarny żel do mycia i demakijażu
Produkt znany niemal każdemu, tani, dobry i dostępny w każdej Biedronce. Obecnie zmienił opakowanie, ja recenzuję jeszcze starą wersję. A mowa o Żelu micelarnym BeBeauty.
Opis producenta (opakowanie):
Hypoalergiczny preparat w postaci żelu micelarnego delikatnie oczyszcza wrażliwą skórę twarzy i oczu. Struktury micelarne zapewniają niezwykle wysoką skuteczność oczyszczania, dokładnie usuwają makijaż i zanieczyszczenia nie naruszając bariery hydrolipidowej naskórka. Zawarty w preparacie d-panthenol zapewnia naturalny poziom nawilżenia, łagodzi podrażnienia oraz przynosi uczucie natychmiastowego ukojenia. Skóra staje się gładka i czysta. Odzyskuje uczucie świeżości i komfortu.
- dokładnie oczyszcza z makijażu i zanieczyszczeń
- zmniejsza podrażnienia i zaczerwienienia
- posiada właściwości nawilżające
- odświeża skórę i pozostawia uczucie komfortu
Opakowanie: Tuba z dość miękkiego, białego plastiku z przezroczystą zakrętką typu 'klik', stojąca na zakrętce. Niestety
nie widać ile produktu zostało w środku. Graficznie czysto i oszczędnie, ale gustownie. (0,75 pkt/1).
Konsystencja/kolor: Kosmetyk ma postać dość gęstego żelu, nieźle rozprowadza się po skórze, ma dobry poślizg, nie pieni się. Żel jest zupełnie przezroczysty. (1 pkt/1).
Zapach: Bardzo przyjemny, pachnie głównie panthenolem. Mnie osobiście bardzo odpowiada, bo kojarzy mi się z wakacjami. (1 pkt/1).
Pojemność/wydajność: Ze względu na dużą gęstość, żel jest dość wydajny.Trudno mi to ocenić dokładnie, bo nie używam go codziennie, a zamiennie z innymi produktami. (1 pkt/1).
Działanie (4
pkt/6):
Używam go do usuwania resztek makijażu ze skóry, a ostatnio również posłużył mi do umycia pędzli. Demakijażu oczu nie oceniam, bo w tym celu służy mi mleczko.
+ doskonale usuwa puder, podkład, itp. ze skóry
+ pozostawia skórę czystą, niemal "piszczącą"
+ dobrze rozprowadza się po skórze
+ do umycia buzi wystarczy niewielka jego ilość
+ skóra jest gładka i miła w dotyku
+ doskonale sprawdził się do mycia pędzli
+/- nie pieni się
+/- trudno mi ocenić czy faktycznie łagodzi podrażnienia
- skóra po użyciu jest nieprzyjemnie ściągnięta (nie pozostawia uczucia komfortu)
- nie ma obiecywanego nawilżenia skóry
Podsumowanie: W tej cenie jest to bardzo dobry produkt, ładnie czyści skórę z resztek makijażu, choć niestety jej nie nawilża i zostawia spiętą. Ale później i tak zawsze nakładam krem. Do mycia buzi nadaje się świetnie.
Czy kupię ponownie? TAK
Ocena: 7,75 pkt/10
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ogłoszenia parafialne
Ostatnio spotkałam się z Alicją (klik). I choć Alicja twierdzi, że jestem sponsorką jej bloga (gruba przesada), to wierzcie, nie pozostaje mi dłużna. Przytaszczyłam od niej do domu wielką torbę wypełnioną samymi dobrociami.
Oddam w dobre ręce, zupełnie za darmo, jedną z płyt z ćwiczeniami Ewy Chodakowskiej z miesięcznika Shape. Mam jedną w nadwyżce, Turbo Spalanie. Jedyne za co będziecie musiały zapłacić to przesyłka, na Śląsku możliwy odbiór osobisty. Jeśli któraś z Was wyrazi chęć otrzymania płyty, proszę o informację w komentarzu pod spodem wraz z podaniem adresu e-mail w celu ustalenia szczegółów.
Przypominam również o trwającym konkursie, zachęcam Was do udziału.
Zgłaszać się możecie tutaj.
Opis producenta (opakowanie):
Hypoalergiczny preparat w postaci żelu micelarnego delikatnie oczyszcza wrażliwą skórę twarzy i oczu. Struktury micelarne zapewniają niezwykle wysoką skuteczność oczyszczania, dokładnie usuwają makijaż i zanieczyszczenia nie naruszając bariery hydrolipidowej naskórka. Zawarty w preparacie d-panthenol zapewnia naturalny poziom nawilżenia, łagodzi podrażnienia oraz przynosi uczucie natychmiastowego ukojenia. Skóra staje się gładka i czysta. Odzyskuje uczucie świeżości i komfortu.
- dokładnie oczyszcza z makijażu i zanieczyszczeń
- zmniejsza podrażnienia i zaczerwienienia
- posiada właściwości nawilżające
- odświeża skórę i pozostawia uczucie komfortu
Micele to sferyczne cząsteczki składające się z cząstek wodnych i tłuszczowych. W zetknięciu ze skórą cząsteczki tłuszczowe łączą się z sebum i resztkami makijażu, natomiast cząsteczki wodne z kurzem i innymi zanieczyszczeniami. W ten sposób skóra jest dokładnie oczyszczona.
Skład: Aqua, Propylene Glycol, Dosodium Cocoamphodiacetate, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Poloxamer 184, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Sophora Japonica Leaf Extract, Panthenol, Sodium Hydroxide, Sodium Citrate, Sodium Chloride, Disodium EDTA, Citric Acid, Parfum, Methylparaben, Propylparaben, Methylisothiazolinone.
Cena: ok. 4 zł/150 ml
Dostępność: Biedronka
Moja Opinia.
Konsystencja/kolor: Kosmetyk ma postać dość gęstego żelu, nieźle rozprowadza się po skórze, ma dobry poślizg, nie pieni się. Żel jest zupełnie przezroczysty. (1 pkt/1).
Zapach: Bardzo przyjemny, pachnie głównie panthenolem. Mnie osobiście bardzo odpowiada, bo kojarzy mi się z wakacjami. (1 pkt/1).
Pojemność/wydajność: Ze względu na dużą gęstość, żel jest dość wydajny.Trudno mi to ocenić dokładnie, bo nie używam go codziennie, a zamiennie z innymi produktami. (1 pkt/1).
Używam go do usuwania resztek makijażu ze skóry, a ostatnio również posłużył mi do umycia pędzli. Demakijażu oczu nie oceniam, bo w tym celu służy mi mleczko.
+ doskonale usuwa puder, podkład, itp. ze skóry
+ pozostawia skórę czystą, niemal "piszczącą"
+ dobrze rozprowadza się po skórze
+ do umycia buzi wystarczy niewielka jego ilość
+ skóra jest gładka i miła w dotyku
+ doskonale sprawdził się do mycia pędzli
+/- nie pieni się
+/- trudno mi ocenić czy faktycznie łagodzi podrażnienia
- skóra po użyciu jest nieprzyjemnie ściągnięta (nie pozostawia uczucia komfortu)
- nie ma obiecywanego nawilżenia skóry
Podsumowanie: W tej cenie jest to bardzo dobry produkt, ładnie czyści skórę z resztek makijażu, choć niestety jej nie nawilża i zostawia spiętą. Ale później i tak zawsze nakładam krem. Do mycia buzi nadaje się świetnie.
Czy kupię ponownie? TAK
Ocena: 7,75 pkt/10
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ogłoszenia parafialne
Ostatnio spotkałam się z Alicją (klik). I choć Alicja twierdzi, że jestem sponsorką jej bloga (gruba przesada), to wierzcie, nie pozostaje mi dłużna. Przytaszczyłam od niej do domu wielką torbę wypełnioną samymi dobrociami.
Oddam w dobre ręce, zupełnie za darmo, jedną z płyt z ćwiczeniami Ewy Chodakowskiej z miesięcznika Shape. Mam jedną w nadwyżce, Turbo Spalanie. Jedyne za co będziecie musiały zapłacić to przesyłka, na Śląsku możliwy odbiór osobisty. Jeśli któraś z Was wyrazi chęć otrzymania płyty, proszę o informację w komentarzu pod spodem wraz z podaniem adresu e-mail w celu ustalenia szczegółów.
Przypominam również o trwającym konkursie, zachęcam Was do udziału.
Zgłaszać się możecie tutaj.
czwartek, 11 lipca 2013
Niekosmetycznie - TAG: Mój zwierzęcy przyjaciel - Luna i Kahlan
Od dłuższego czasu nie było u mnie niekosmetycznych tematów, dzisiaj więc taki właśnie temat i odpowiedź na TAG: Zwierzęcy Przyjaciel.
Do zabawy zaprosiła mnie Alicja (Kaprysek - klik).
Zawsze bardzo lubiłam zwierzęta, właściwie od dziecka jakiś zwierzak był u mnie w domu, od żółwia, krótkiej przygody z chomikiem (niestety dość szybko odszedł do świata wiecznej szczęśliwości), później był krótki epizod z owczarkiem niemieckim Max'e (niestety, piesek choć piękny okazał się być na tyle agresywny, że musieliśmy go oddać, poszedł w dobre ręce, do znajomego u którego dożył późnej starości w dobrych warunkach), rybki, kolejny żółw (który okazał się żółwiczką i nadal mieszka u mojego taty), papużki faliste, świnka morska (która również szczęśliwie dożyła późnej starości) oraz dwa bokserki, najpierw Udo obecnie, mieszkający u taty, potężny Gibson.
Ponieważ oboje z P. pracujemy, a ja nie wyobrażam sobie domu bez zwierzaka, podczas wyboru piesek z wiadomych względów odpadał. Nie miałabym serca zostawiać go na cały dzień samego na 36 metrach bez ogródka. Wybór więc padł na kotki.
Swoją drogą, bardzo długo nie mogłam się przekonać do kotów, dopiero gdy poznałam mojego P. byłam zmuszona zaakceptować ich obecność w moim życiu, gdyż u niego w domu były aż 3 takie futrzaki.
Najpierw chcieliśmy jednego kotka, jednak szybko doszliśmy do wniosku, że jedna kicia będzie się czuła samotna, stąd decyzja o dokoceniu drugiego kotka.
Po tym przydługim wstępie zapraszam Was już na część właściwą tagu :)
Jak nazywają się Twoje zwierzaki?
Luna i Kahlan.
Jakie to zwierzęta i jakiej są rasy?
Luna i Kahlan są kotkami, zwykłymi dachowcami, choć w Lunie płynie trochę perskiej krwi.
Luna jest trikolorką z przewagą białego, Kahlan to szaraczek z czarnymi i białymi akcentami.
Jak długo są już z Tobą?
Obydwie są z nami od września 2011 roku, przy czym Luna o około tydzień dłużej.
Jak znalazły się w Twoim domu?
Luna była pierwsza. Od dłuższego czasu zastanawialiśmy się nad kotkiem, gdy moja koleżanka zamieściła na FB informację, że jej znajomy ma 3 małe futrzaki do oddania. Szybko skonsultowałam się z P. i postanowiliśmy jedną kicię wziąć do siebie. Czekaliśmy na nią kilka tygodni, by we wrześniu pojawiła się w naszym domu. Ponieważ kicia czuła się jednak samotna, postanowiliśmy wziąć drugą do towarzystwa. Przeszukałam ogłoszenia na allegro i znalazłam jedno bardzo ciekawe. Państwo przywieźli nam do domu Kahlan, kotki przyzwyczajały się do siebie ok. dwóch dni, by w końcu bardzo się zaprzyjaźnić.
Teraz ich relacje nie są niestety tak ciepłe, ale nadal się tolerują.
Ile mają lat?
Pomiędzy Luną i Kahlan jest około 7-10 dni różnicy, w czerwcu obydwie skończyły 2 lata.
Co jest dziwnego w charakterze Twojego zwierzaka?
Kahlan czasami zachowuje się jak pies. Powarkuje, poszczekuje zamiast miauczeć, gdy dostanie zabawkę bierze ją w zęby i idzie bawić się w samotności. Poza tym, choć nie wiem czy to dziwne, raczej urocze, gdy P. kładzie się spać, chodzi za nim aż się położy by w końcu wtulić się w niego i oddać przyjemności wieczornego smyrania.
Poza tym Kahlan jest strasznie ciekawska, ale to chyba normalne u kotów :)
I jest dość płochliwa.
Luna natomiast jest bardzo kocia, uwielbia się tulić i miziać. Często wieczorem kładzie się na moich piersiach i zasypia. Gdy rano siedzę przed komputerem, kładzie się między mną i klawiaturą i zasypia. No i jest strasznym żarłokiem. Jest w stanie zjeść wszystko i w każdej ilości.
Co Twoja relacja ze zwierzakiem dla Ciebie znaczy?
Jak już wspomniała, uwielbiam zwierzaki i nie wyobrażam sobie domu bez nich. Są dla nas członkami rodziny i w ten sposób są traktowane. Dbamy o to, by było im dobrze, choć podobno kot, który jest udomowiony, z założenia jest nieszczęśliwy. Mam nadzieję, że naszych to nie dotyczy.
Najmilsze wspomnienie związane z Twoim zwierzakiem?
Chyba jak każdy 'właściciel' zwierzaka, mam ich całe mnóstwo. Jak były małe, uwielbiałam gdy spały z nami w łóżku, teraz zdarza się to sporadycznie. Lubię jak Luna kładzie się na moim biuście, albo przybiega gdy wołam ją po imieniu.
Uwielbiam gdy Kahlan wieczorem wskakuje do łóżka i głośno mruczy podczas miziania.
Generalnie każda chwila z nimi spędzona jest wyjątkowa i wspaniała.
Jak nazywasz swojego zwierzaka?
Luna - Lunka, kizia-mizia, diabeł tasmański
Kahlan - szczoch, (miała niestety kilka niemiłych incydentów. Na szczęście to już przeszłość), kicia
Alu, bardzo dziękuję za zaproszenie do TAG'u :)
Jeśli macie ochotę na niego odpowiedzieć, to zachęcam.
Do zabawy zaprosiła mnie Alicja (Kaprysek - klik).
Zawsze bardzo lubiłam zwierzęta, właściwie od dziecka jakiś zwierzak był u mnie w domu, od żółwia, krótkiej przygody z chomikiem (niestety dość szybko odszedł do świata wiecznej szczęśliwości), później był krótki epizod z owczarkiem niemieckim Max'e (niestety, piesek choć piękny okazał się być na tyle agresywny, że musieliśmy go oddać, poszedł w dobre ręce, do znajomego u którego dożył późnej starości w dobrych warunkach), rybki, kolejny żółw (który okazał się żółwiczką i nadal mieszka u mojego taty), papużki faliste, świnka morska (która również szczęśliwie dożyła późnej starości) oraz dwa bokserki, najpierw Udo obecnie, mieszkający u taty, potężny Gibson.
Ponieważ oboje z P. pracujemy, a ja nie wyobrażam sobie domu bez zwierzaka, podczas wyboru piesek z wiadomych względów odpadał. Nie miałabym serca zostawiać go na cały dzień samego na 36 metrach bez ogródka. Wybór więc padł na kotki.
Swoją drogą, bardzo długo nie mogłam się przekonać do kotów, dopiero gdy poznałam mojego P. byłam zmuszona zaakceptować ich obecność w moim życiu, gdyż u niego w domu były aż 3 takie futrzaki.
Najpierw chcieliśmy jednego kotka, jednak szybko doszliśmy do wniosku, że jedna kicia będzie się czuła samotna, stąd decyzja o dokoceniu drugiego kotka.
Po tym przydługim wstępie zapraszam Was już na część właściwą tagu :)
![]() |
Luna |
![]() |
Kahlan |
Jak nazywają się Twoje zwierzaki?
Luna i Kahlan.
![]() |
A tak spały razem bardzo często gdy były małe |
Jakie to zwierzęta i jakiej są rasy?
Luna i Kahlan są kotkami, zwykłymi dachowcami, choć w Lunie płynie trochę perskiej krwi.
![]() |
Gdy się jeszcze obie mieściły, lubiły spać razem w umywalce |
Jak długo są już z Tobą?
Obydwie są z nami od września 2011 roku, przy czym Luna o około tydzień dłużej.
Jak znalazły się w Twoim domu?
Luna była pierwsza. Od dłuższego czasu zastanawialiśmy się nad kotkiem, gdy moja koleżanka zamieściła na FB informację, że jej znajomy ma 3 małe futrzaki do oddania. Szybko skonsultowałam się z P. i postanowiliśmy jedną kicię wziąć do siebie. Czekaliśmy na nią kilka tygodni, by we wrześniu pojawiła się w naszym domu. Ponieważ kicia czuła się jednak samotna, postanowiliśmy wziąć drugą do towarzystwa. Przeszukałam ogłoszenia na allegro i znalazłam jedno bardzo ciekawe. Państwo przywieźli nam do domu Kahlan, kotki przyzwyczajały się do siebie ok. dwóch dni, by w końcu bardzo się zaprzyjaźnić.
Teraz ich relacje nie są niestety tak ciepłe, ale nadal się tolerują.
![]() |
Jedno z ulubionych miejsc do spania |
![]() |
Ależ mi gorąco... |
Ile mają lat?
Pomiędzy Luną i Kahlan jest około 7-10 dni różnicy, w czerwcu obydwie skończyły 2 lata.
Co jest dziwnego w charakterze Twojego zwierzaka?
Kahlan czasami zachowuje się jak pies. Powarkuje, poszczekuje zamiast miauczeć, gdy dostanie zabawkę bierze ją w zęby i idzie bawić się w samotności. Poza tym, choć nie wiem czy to dziwne, raczej urocze, gdy P. kładzie się spać, chodzi za nim aż się położy by w końcu wtulić się w niego i oddać przyjemności wieczornego smyrania.
Poza tym Kahlan jest strasznie ciekawska, ale to chyba normalne u kotów :)
I jest dość płochliwa.
![]() |
Kahlan koniecznie musi sprawdzić co jest w mojej torebce |
Luna natomiast jest bardzo kocia, uwielbia się tulić i miziać. Często wieczorem kładzie się na moich piersiach i zasypia. Gdy rano siedzę przed komputerem, kładzie się między mną i klawiaturą i zasypia. No i jest strasznym żarłokiem. Jest w stanie zjeść wszystko i w każdej ilości.
![]() | |
Lunka często kładzie się na stole między mną i komputerem i tak zasypia |
Jak już wspomniała, uwielbiam zwierzaki i nie wyobrażam sobie domu bez nich. Są dla nas członkami rodziny i w ten sposób są traktowane. Dbamy o to, by było im dobrze, choć podobno kot, który jest udomowiony, z założenia jest nieszczęśliwy. Mam nadzieję, że naszych to nie dotyczy.
![]() |
Czasami nadal się tulą do siebie, ale jest to sporadyczne |
Najmilsze wspomnienie związane z Twoim zwierzakiem?
Chyba jak każdy 'właściciel' zwierzaka, mam ich całe mnóstwo. Jak były małe, uwielbiałam gdy spały z nami w łóżku, teraz zdarza się to sporadycznie. Lubię jak Luna kładzie się na moim biuście, albo przybiega gdy wołam ją po imieniu.
Uwielbiam gdy Kahlan wieczorem wskakuje do łóżka i głośno mruczy podczas miziania.
Generalnie każda chwila z nimi spędzona jest wyjątkowa i wspaniała.
![]() |
Piętrowe spanie na suszarce ;) |
Jak nazywasz swojego zwierzaka?
Luna - Lunka, kizia-mizia, diabeł tasmański
Kahlan - szczoch, (miała niestety kilka niemiłych incydentów. Na szczęście to już przeszłość), kicia
Alu, bardzo dziękuję za zaproszenie do TAG'u :)
Jeśli macie ochotę na niego odpowiedzieć, to zachęcam.
wtorek, 9 lipca 2013
Kolorowy wtorek - Lovely Gloss like gel - 100 - minirecenzja
Malinowa Akcja paznokciowa dobiegła końca, ale jak wspominałam mam jeszcze trochę lakierów do pokazania. Dzisiaj kolejna nowość w moim zestawie, pastelowa żółć od Lovely Gloss Like Gel czyli odcień numer 100.
Na paznokciach jak i w buteleczce jest to przepiękny pastelowy żółty. Na paznokciach wygląda delikatnie, słonecznie, ale jednocześnie dość dyskretnie. Bardzo mi się podoba.
Moja opinia.
+ śliczny kolor, słoneczny i wakacyjny, ale jednocześnie delikatny (pastelowy)
+ klasyczna dla lakierów tej marki buteleczka, bardzo podoba mi się jej kształt
+ wygodny pędzelek, średniej grubości, spłaszczony, włosie średniej sprężystości, dobrej długości - bardzo dobrze się nim maluje
+ doskonale się zmywa, nie pozostaje na skórkach, nie barwi paznokci
+/- czas schnięcia - średni
- słaba trwałość - odpryski już po jednym dniu
- lakier niestety smuży
- przy dwóch warstwach wciąż widoczne są prześwity, dla pełnego krycia potrzeba by było 3 warstw
- nie widzę efektu lakieru żelowego, który obiecuje producent
Dostępność: Rossmann
Cena: 5,69 zł
Pojemność: 8 ml
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przypominam o Rocznicowo-Wakacyjnym konkursie. Możecie się zgłaszać tutaj.
Na paznokciach jak i w buteleczce jest to przepiękny pastelowy żółty. Na paznokciach wygląda delikatnie, słonecznie, ale jednocześnie dość dyskretnie. Bardzo mi się podoba.
Moja opinia.
+ śliczny kolor, słoneczny i wakacyjny, ale jednocześnie delikatny (pastelowy)
+ klasyczna dla lakierów tej marki buteleczka, bardzo podoba mi się jej kształt
+ wygodny pędzelek, średniej grubości, spłaszczony, włosie średniej sprężystości, dobrej długości - bardzo dobrze się nim maluje
+ doskonale się zmywa, nie pozostaje na skórkach, nie barwi paznokci
+/- czas schnięcia - średni
- słaba trwałość - odpryski już po jednym dniu
- lakier niestety smuży
- przy dwóch warstwach wciąż widoczne są prześwity, dla pełnego krycia potrzeba by było 3 warstw
- nie widzę efektu lakieru żelowego, który obiecuje producent
Dostępność: Rossmann
Cena: 5,69 zł
Pojemność: 8 ml
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przypominam o Rocznicowo-Wakacyjnym konkursie. Możecie się zgłaszać tutaj.
niedziela, 7 lipca 2013
Konkurs Rocznicowo-Wakacyjny
Tak jak obiecałam w dniu urodzin bloga, chciałabym Was serdecznie zaprosić na rocznicowo-wakacyjny konkurs.
Urodziny bloga zbiegły się trochę z 200. obserwatorami, za co bardzo Wam dziękuję. Mam nadzieję, że konkurs i nagrody przypadną Wam do gustu :)
Aby wziąć udział w konkursie należy:
1. Zostać/być publicznym obserwatorem mojego bloga.
2. Na swoim blogu umieścić banner informujący o konkursie.
3. Opcjonalnie: informację o konkursie umieścić w notce na blogu, nie musi być osobna.
UWAGA! Blogi, które powstały tylko na potrzeby konkursów i rozdań nie będą brane pod uwagę!
4. Odpowiedzieć na pytanie konkursowe:
Opisz w kilku zdaniach wakacje swoich marzeń.
Gdzie byś pojechała, z kim, w jakim celu. Odpowiedź uzasadnij.
5. W komentarzu umieścić formularz zgłoszeniowy wg wzoru:
Obserwuję jako:
e-mail:
banner na blogu: link
notka na blogu: tak/nie, link
Odpowiedź na pytanie:
Co można wygrać?
1. Original Source - zestaw dwóch płynów do kąpieli o zapachu:
- olejku pomarańczowego z imbirem
- truskawki ze śmietanką
2. Technic High Lights - rozświetlacz w płynie
3. W7 - Honolulu - bronzer w kamieniu
4. Pure - zestaw dwóch rękawiczek z mikrofibry do oczyszczania skóry twarzy
5. EcoTools - zestaw 4 pędzelków kabuki
6. Technic Electric - 3 paletki cieni do powiek:
Regulamin:
1. W konkursie mogą brać udział tylko publiczni obserwatorzy bloga, będący osobami fizycznymi, pełnoletnie lub za zgodą rodziców (zgodę należy przesłać na mojego maila: katarzyna@seredin.pl, najpóźniej w dniu zgłoszenia się do konkursu. W przeciwnym wypadku zgłoszenie nie zostanie przyjęte).
2. Fundatorem nagród jestem ja, autorka bloga 'O kosmetykach spostrzeżenia własne' (kasias1980.blogspot.com).
3. Nagrody stanowią przedstawione na zdjęciach i opisane w punkcie 'Nagrody' (Co można wygrać) kosmetyki i akcesoria. Nie mogą zostać wymienione na jakikolwiek inny przedmiot czy też równowartość pieniężną.
4. Konkurs trwa od dzisiaj tj. 7. lipca do 31. lipca 2013 r. (do godziny 23:59).
Zgłoszenia wysłane po tym terminie nie będą brane pod uwagę,
5. Aby konkurs był ważny musi się zgłosić co najmniej 25 osób.
6. Aby zgłoszenie zostało przyjęte, należy spełnić wszystkie wymagania wymienione w punkcie 'Warunki uczestnictwa' (Aby wziąć udział w konkursie należy).
7. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone na moim blogu w ciągu 7 dni od zakończenia konkursu, w osobnej notce.
8. Zwycięzca zostanie powiadomiony o wygranej e-mailem na adres pozostawiony w komentarzu.
9. Ze względu na okres wakacyjny, na podanie adresu do wysyłki nagrody czekam 14 dni. Po tym czasie wybrana zostanie kolejna osoba. Dalsza procedura zostaje niezmieniona.
10. Koszty pakowania i przesyłki nagrody pokrywam ja (paczką poleconą priorytetową), ale tylko wyłącznie na terenie Polski. Osoby z zagranicy biorące udział w rozdaniu w razie wygranej same pokrywają koszty przesyłki (na wpłatę za pośrednictwem przelewu na konto czekam 7 dni od podania wyników konkursu. Po tym czasie wybrana zostanie kolejna osoba).
11. W przypadku nie odebrania przesyłki i zwrotu jej do mnie, nagroda nie zostanie wysłana ponownie. Zostanie wtedy też wybrany kolejny zwycięzca. Dalsza procedura postępowania pozostaje bez zmian.
12. Rozdanie nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992r. o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.).
Zapraszam do udziału :)
Urodziny bloga zbiegły się trochę z 200. obserwatorami, za co bardzo Wam dziękuję. Mam nadzieję, że konkurs i nagrody przypadną Wam do gustu :)
Aby wziąć udział w konkursie należy:
1. Zostać/być publicznym obserwatorem mojego bloga.
2. Na swoim blogu umieścić banner informujący o konkursie.
3. Opcjonalnie: informację o konkursie umieścić w notce na blogu, nie musi być osobna.
UWAGA! Blogi, które powstały tylko na potrzeby konkursów i rozdań nie będą brane pod uwagę!
4. Odpowiedzieć na pytanie konkursowe:
Opisz w kilku zdaniach wakacje swoich marzeń.
Gdzie byś pojechała, z kim, w jakim celu. Odpowiedź uzasadnij.
5. W komentarzu umieścić formularz zgłoszeniowy wg wzoru:
Obserwuję jako:
e-mail:
banner na blogu: link
notka na blogu: tak/nie, link
Odpowiedź na pytanie:
Co można wygrać?
1. Original Source - zestaw dwóch płynów do kąpieli o zapachu:
- olejku pomarańczowego z imbirem
- truskawki ze śmietanką
2. Technic High Lights - rozświetlacz w płynie
3. W7 - Honolulu - bronzer w kamieniu
4. Pure - zestaw dwóch rękawiczek z mikrofibry do oczyszczania skóry twarzy
5. EcoTools - zestaw 4 pędzelków kabuki
6. Technic Electric - 3 paletki cieni do powiek:
Regulamin:
1. W konkursie mogą brać udział tylko publiczni obserwatorzy bloga, będący osobami fizycznymi, pełnoletnie lub za zgodą rodziców (zgodę należy przesłać na mojego maila: katarzyna@seredin.pl, najpóźniej w dniu zgłoszenia się do konkursu. W przeciwnym wypadku zgłoszenie nie zostanie przyjęte).
2. Fundatorem nagród jestem ja, autorka bloga 'O kosmetykach spostrzeżenia własne' (kasias1980.blogspot.com).
3. Nagrody stanowią przedstawione na zdjęciach i opisane w punkcie 'Nagrody' (Co można wygrać) kosmetyki i akcesoria. Nie mogą zostać wymienione na jakikolwiek inny przedmiot czy też równowartość pieniężną.
4. Konkurs trwa od dzisiaj tj. 7. lipca do 31. lipca 2013 r. (do godziny 23:59).
Zgłoszenia wysłane po tym terminie nie będą brane pod uwagę,
5. Aby konkurs był ważny musi się zgłosić co najmniej 25 osób.
6. Aby zgłoszenie zostało przyjęte, należy spełnić wszystkie wymagania wymienione w punkcie 'Warunki uczestnictwa' (Aby wziąć udział w konkursie należy).
7. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone na moim blogu w ciągu 7 dni od zakończenia konkursu, w osobnej notce.
8. Zwycięzca zostanie powiadomiony o wygranej e-mailem na adres pozostawiony w komentarzu.
9. Ze względu na okres wakacyjny, na podanie adresu do wysyłki nagrody czekam 14 dni. Po tym czasie wybrana zostanie kolejna osoba. Dalsza procedura zostaje niezmieniona.
10. Koszty pakowania i przesyłki nagrody pokrywam ja (paczką poleconą priorytetową), ale tylko wyłącznie na terenie Polski. Osoby z zagranicy biorące udział w rozdaniu w razie wygranej same pokrywają koszty przesyłki (na wpłatę za pośrednictwem przelewu na konto czekam 7 dni od podania wyników konkursu. Po tym czasie wybrana zostanie kolejna osoba).
11. W przypadku nie odebrania przesyłki i zwrotu jej do mnie, nagroda nie zostanie wysłana ponownie. Zostanie wtedy też wybrany kolejny zwycięzca. Dalsza procedura postępowania pozostaje bez zmian.
12. Rozdanie nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992r. o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.).
Zapraszam do udziału :)
sobota, 6 lipca 2013
Recenzja - Joanna Argan Oil - szampon i odżywka
Recenzje tych kosmetyków pojawiają się od jakiegoś czasu na licznych blogach. Ponieważ wiele się naczytałam o zbawiennych właściwościach olejku arganowego, jak tylko miałam okazję zaopatrzyłam się w zestaw z serii Joanna Argan Oil - szampon i odżywkę (swoją drogą taki sam zestaw wzbogacony o maskę dostałam kilka tygodni później na dużym zjeździe blogerek modowych w Katowicach, zestaw znalazł już nową właścicielkę - Alu, ciekawa jestem jak spisał się u Ciebie :)).
Jakie jest moje zdanie na temat tego zestawu? Zapraszam na recenzję.
Joanna Argan Oil - szampon z olejkiem arganowym
Opis producenta (opakowanie):
Włosy suche, zniszczone, potrzebujące wyjątkowej pielęgnacji.
Szampon, który trzymasz w dłoni został wzbogacony o niezwykle cenny olejek arganowy*, zwany także płynnym złotem Maroka. Ten orientalny składnik posiada bogate właściwości pielęgnujące włosy i delikatną skórę głowy. Teraz i Ty możesz rozkoszować się korzyściami płynącymi z tych luksusowych dobrodziejstw, a Twoje włosy zyskają:
- Witalność i czystość
- Odżywienie i wzmocnienie
- Zmysłowy połysk
- Regenerację zniszczonych partii
- Ochronę przed puszeniem się
Cudownie krystaliczna konsystencja i piękny zapach szamponu sprawiają, że mycie włosów stanie się wyjątkowym rytuałem przywracającym naturalne piękno.
* Olejek arganowy uzyskiwany jest z upraw ekologicznych i posiada certyfikat Ecocert.
Opakowanie: klasyczna butelka dla szamponów marki Joanna, plastikowa, w kolorze złotawym, lekko przezroczysta (widać ile produktu jest w środku), z klapką typu 'klik' w kolorze złotym, perłowym. Klapka dobrze się otwiera i zamyka, jednak otwór jest trochę za duży i butelka przy otworze się brudzi.
(0,75 pkt/1).
Konsystencja/kolor: szampon ma konsystencję płynnego miodu i kolor zbliżony do bursztynowego, ale dość jasny (niestety na zdjęciu nie udało mi się go uchwycić). Bez problemu można go wydobyć z butelki. Ze względu na krystaliczny kolor nie powinien obciążać włosów. (1 pkt/1).
Zapach: przyjemny, słodki, choć po pewnym czasie staje się męczący. Jestem w połowie butelki i zaczyna mnie drażnić. (0,5 pkt/1).
Pojemność/wydajność: opakowanie 200 ml jest bardzo wydajne, wystarczy niewielka ilość aby umyć włosy, dobrze się rozprowadza i pieni choć włosy muszą być mocno wilgotne, w przeciwnym razie może je 'oblepiać'. Męczę się już z nim trochę, dlatego dobra wydajność nie wpływa na jego korzyść. (0,75 pkt/1).
Działanie (2
pkt/6):
Obietnice producenta niestety nie są spełnione. Jak na chwalenie się, że produkt zawiera olejek arganowy, jest on dość daleko w składzie, a sam skład mógłby być lepszy.
+ nieźle zmywa z włosów zanieczyszczenia
+ dobrze się rozprowadza po wilgotnych włosach
+ doskonale się pieni
+ łatwo się zmywa z włosów
- delikatnie plącze włosy
- nie zauważyłam połysku włosów, wręcz mam wrażenie, że lekko je matowi
- nie zauważyłam odżywienia czy wzmocnienia włosów
- nie zauważyłam regeneracji włosów
-- niestety powoduje puszenie się moich włosów jednocześnie je obciążając - nie wiem za bardzo jak to opisać, włosy są po niem niesamowicie trudne do ułożenia, każdy żyje własnym życie, a jednocześnie sprawiają wrażenie obciążonych
Podsumowanie: Niestety szampon nie skradł mojego serca, do tego po pewnym czasie zapach stał się dla mnie strasznie męczący, a obietnice producenta zupełnie niespełnione. Nie polecam.
Czy kupię ponownie? NIE
Ocena: 5 pkt/10
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Joanna Argan Oil - odżywka z olejkiem arganowym
Opis producenta (opakowanie):
Włosy suche, zniszczone, potrzebujące wyjątkowej pielęgnacji.
Odżywka, którą trzymasz w dłoni została wzbogacona o niezwykle cenny olejek arganowy*, zwany także płynnym złotem Maroka. Ten orientalny składnik posiada bogate właściwości pielęgnujące włosy i delikatną skórę głowy. Teraz i Ty możesz rozkoszować się korzyściami płynącymi z tych luksusowych dobrodziejstw, a Twoje włosy zyskają:
- Odżywienie i wzmocnienie
- Łatwość rozczesywania
- Zmysłowy połysk
- Regenerację zniszczonych partii
- Ochronę przed puszeniem się
Cudowna konsystencja i piękny zapach odżywki sprawiają, że pielęgnacja włosów stanie się wyjątkowym rytuałem przywracającym naturalne piękno.
* Olejek arganowy uzyskiwany jest z upraw ekologicznych i posiada certyfikat Ecocert.
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Dimethicone, Glycerin, Quaternium-91, Cetrimonium Methosulfate, Argania Spinosa Kernel Oil, Triethanolamine, Parfum, Hexyl Cinnamal, DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiazoline, Methylisothiazoline, Cl 19140, Cl 17200.
Opakowanie: klasyczna butelka dla odżywek marki Joanna,
plastikowa, w kolorze złotawym, lekko przezroczysta (widać ile produktu
jest w środku), z klapką typu 'klik' w kolorze brązowym, perłowym. Klapka
dobrze się otwiera i zamyka, jednak otwór jest trochę za duży i butelka
przy otworze się brudzi (widać to na zdjęciu). Butelkę można postawić 'na głowie'.
(0,75 pkt/1).
Konsystencja/kolor: odżywka ma dość gęstą, kremową konsystencję, gładką, w kolorze żółtawym. Pod koniec może być ją trudno wydobyć z opakowania. (0,75 pkt/1).
Zapach: bardzo podobny do zapachu szamponu, przyjemny, słodki, również po pewnym czasie staje się męczący. Również jestem w połowie butelki odżywki i zaczyna mnie drażnić. (0,5 pkt/1).
Pojemność/wydajność: opakowanie 200 ml jest bardzo wydajne, odżywki potrzeba niewiele aby nałożyć na całe włosy, niestety przez męczący już zapach wydajność podobnie jak przy szamponie nie wpływa na jej korzyść. (0,75 pkt/1).
Działanie (3
pkt/6):
Tutaj również obietnice producenta nie zostają spełnione, a odżywka niestety obciąża włosy. Skład znacznie krótszy niż w szamponie, jednak również nie najlepszy, olejek arganowy mniej więcej w jego połowie. Poza tym drażni mnie, że producent nie wysilił się żeby choć trochę zmienić opis na odżywce w stosunku do szamponu :( Zmiany w tekście są kosmetyczne.
+ dobrze się aplikuje
+ łatwo się zmywa z włosów nie pozostawiając filmu
+ ułatwia rozczesywanie włosów
- nie zauważyłam odżywienia czy wzmocnienia włosów
- nie zauważyłam regeneracji włosów
- obciąża włosy co bardzo mnie denerwuje
Podsumowanie: Choć odżywka jest nieco lepsza niż szampon z tej samej serii, ja do niej nie wrócę. Zużyję to opakowanie do końca (jestem w połowie), męcząc się przy tym niemiłosiernie.
Czy kupię ponownie? NIE
Ocena: 6 pkt/10
Jakie jest moje zdanie na temat tego zestawu? Zapraszam na recenzję.
Joanna Argan Oil - szampon z olejkiem arganowym
Opis producenta (opakowanie):
Włosy suche, zniszczone, potrzebujące wyjątkowej pielęgnacji.
Szampon, który trzymasz w dłoni został wzbogacony o niezwykle cenny olejek arganowy*, zwany także płynnym złotem Maroka. Ten orientalny składnik posiada bogate właściwości pielęgnujące włosy i delikatną skórę głowy. Teraz i Ty możesz rozkoszować się korzyściami płynącymi z tych luksusowych dobrodziejstw, a Twoje włosy zyskają:
- Witalność i czystość
- Odżywienie i wzmocnienie
- Zmysłowy połysk
- Regenerację zniszczonych partii
- Ochronę przed puszeniem się
Cudownie krystaliczna konsystencja i piękny zapach szamponu sprawiają, że mycie włosów stanie się wyjątkowym rytuałem przywracającym naturalne piękno.
* Olejek arganowy uzyskiwany jest z upraw ekologicznych i posiada certyfikat Ecocert.
Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate. Cocamidopropyl Betaine, Cocamidopropylamine Oxide, Cocamide Dea, Soyamide Dea, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Polyquaternium-10, PEG-120 Methyl Glucose Dioleate, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Laureth-10, Sodium Laureth-5 Carboxylate, Argania Spinosa Kernel Oil, Sodium Chloride, Citric Acid, Disodium EDTA, Parfum, Hexyl Connamal, Limonene, DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Cl 19140, Cl 17200.
Cena: ok. 6 zł/200 ml
Dostępność: ja kupiłam on-line, z tego co wiem jest w małych, nie sieciowych drogeriach
Moja Opinia.
Konsystencja/kolor: szampon ma konsystencję płynnego miodu i kolor zbliżony do bursztynowego, ale dość jasny (niestety na zdjęciu nie udało mi się go uchwycić). Bez problemu można go wydobyć z butelki. Ze względu na krystaliczny kolor nie powinien obciążać włosów. (1 pkt/1).
Zapach: przyjemny, słodki, choć po pewnym czasie staje się męczący. Jestem w połowie butelki i zaczyna mnie drażnić. (0,5 pkt/1).
Pojemność/wydajność: opakowanie 200 ml jest bardzo wydajne, wystarczy niewielka ilość aby umyć włosy, dobrze się rozprowadza i pieni choć włosy muszą być mocno wilgotne, w przeciwnym razie może je 'oblepiać'. Męczę się już z nim trochę, dlatego dobra wydajność nie wpływa na jego korzyść. (0,75 pkt/1).
Obietnice producenta niestety nie są spełnione. Jak na chwalenie się, że produkt zawiera olejek arganowy, jest on dość daleko w składzie, a sam skład mógłby być lepszy.
+ nieźle zmywa z włosów zanieczyszczenia
+ dobrze się rozprowadza po wilgotnych włosach
+ doskonale się pieni
+ łatwo się zmywa z włosów
- delikatnie plącze włosy
- nie zauważyłam połysku włosów, wręcz mam wrażenie, że lekko je matowi
- nie zauważyłam odżywienia czy wzmocnienia włosów
- nie zauważyłam regeneracji włosów
-- niestety powoduje puszenie się moich włosów jednocześnie je obciążając - nie wiem za bardzo jak to opisać, włosy są po niem niesamowicie trudne do ułożenia, każdy żyje własnym życie, a jednocześnie sprawiają wrażenie obciążonych
Podsumowanie: Niestety szampon nie skradł mojego serca, do tego po pewnym czasie zapach stał się dla mnie strasznie męczący, a obietnice producenta zupełnie niespełnione. Nie polecam.
Czy kupię ponownie? NIE
Ocena: 5 pkt/10
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Joanna Argan Oil - odżywka z olejkiem arganowym
Opis producenta (opakowanie):
Włosy suche, zniszczone, potrzebujące wyjątkowej pielęgnacji.
Odżywka, którą trzymasz w dłoni została wzbogacona o niezwykle cenny olejek arganowy*, zwany także płynnym złotem Maroka. Ten orientalny składnik posiada bogate właściwości pielęgnujące włosy i delikatną skórę głowy. Teraz i Ty możesz rozkoszować się korzyściami płynącymi z tych luksusowych dobrodziejstw, a Twoje włosy zyskają:
- Odżywienie i wzmocnienie
- Łatwość rozczesywania
- Zmysłowy połysk
- Regenerację zniszczonych partii
- Ochronę przed puszeniem się
Cudowna konsystencja i piękny zapach odżywki sprawiają, że pielęgnacja włosów stanie się wyjątkowym rytuałem przywracającym naturalne piękno.
* Olejek arganowy uzyskiwany jest z upraw ekologicznych i posiada certyfikat Ecocert.
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Dimethicone, Glycerin, Quaternium-91, Cetrimonium Methosulfate, Argania Spinosa Kernel Oil, Triethanolamine, Parfum, Hexyl Cinnamal, DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiazoline, Methylisothiazoline, Cl 19140, Cl 17200.
Cena: ok. 6 zł/200 ml
Dostępność: ja kupiłam on-line, z tego co wiem jest w małych, nie sieciowych drogeriach
Moja Opinia.
Konsystencja/kolor: odżywka ma dość gęstą, kremową konsystencję, gładką, w kolorze żółtawym. Pod koniec może być ją trudno wydobyć z opakowania. (0,75 pkt/1).
Zapach: bardzo podobny do zapachu szamponu, przyjemny, słodki, również po pewnym czasie staje się męczący. Również jestem w połowie butelki odżywki i zaczyna mnie drażnić. (0,5 pkt/1).
Pojemność/wydajność: opakowanie 200 ml jest bardzo wydajne, odżywki potrzeba niewiele aby nałożyć na całe włosy, niestety przez męczący już zapach wydajność podobnie jak przy szamponie nie wpływa na jej korzyść. (0,75 pkt/1).
Tutaj również obietnice producenta nie zostają spełnione, a odżywka niestety obciąża włosy. Skład znacznie krótszy niż w szamponie, jednak również nie najlepszy, olejek arganowy mniej więcej w jego połowie. Poza tym drażni mnie, że producent nie wysilił się żeby choć trochę zmienić opis na odżywce w stosunku do szamponu :( Zmiany w tekście są kosmetyczne.
+ dobrze się aplikuje
+ łatwo się zmywa z włosów nie pozostawiając filmu
+ ułatwia rozczesywanie włosów
- nie zauważyłam odżywienia czy wzmocnienia włosów
- nie zauważyłam regeneracji włosów
- obciąża włosy co bardzo mnie denerwuje
Podsumowanie: Choć odżywka jest nieco lepsza niż szampon z tej samej serii, ja do niej nie wrócę. Zużyję to opakowanie do końca (jestem w połowie), męcząc się przy tym niemiłosiernie.
Czy kupię ponownie? NIE
Ocena: 6 pkt/10
Subskrybuj:
Posty (Atom)