sobota, 8 sierpnia 2015

Recenzja - Bielenda Magic Bronze, brązująca pianka do ciała

Choć lato w pełni, moje nogi są blade i pozbawione najmniejszych nawet śladów słoneczka. Z uwagi na moją wrażliwą na słońce i nie pozbawioną znamion barwnikowych skórę, raczej unikam pełnego słońca, a jeśli już się na nim pojawiam to z zabezpieczoną minimum filtrem SPF 50 skórą. Tym bardziej w letnim okresie cenię sobie samoopalacze i produkty brązujące. Mam w tej kwestii swoich faworytów, ale uwielbiam testować nowości i ciekawostki, a takim produktem niewątpliwie jest...

Bielenda Magic Bronze
Brązująca pianka do ciała
Karnacja jasna


Co mówi producent? (www) 
Wyjątkowy produkt brązujący do ciała, pozwalający w krótkim czasie uzyskać efekt naturalnej opalenizny.
EFEKT JUŻ PO PIERWSZEJ APLIKACJI
FORMUŁA UŁATWIAJĄCA UZYSKANIE OPALENIZNY
BEZ SMUG
BEZ PRZEBARWIEŃ
BEZ WCIERANIA

Działanie
Pianka już w trakcie aplikacji nadaje skórze bardzo delikatnego złotego kolorytu, który zostaje wzmocniony w ciągu 3-5 godzin po zastosowaniu.
Delikatna formuła lekkiej pianki idealnie rozprowadza się po całym ciele, pozwalając na dokładną i równomierną aplikację, co minimalizuje powstawanie smug, zacieków czy plam. Pianka jest wydajna, szybko się wchłania i pielęgnuje skórę.
Efekt opalenizny utrzymuje się nawet do kilku dni.

Efekt
Piękny słoneczny odcień naturalnej opalenizny

Stosowanie
Niewielką ilość pianki (np. 2-3 dozy na nogę) nałożyć na dłonie i równomiernie rozprowadzić na obszarze, który chcemy zbrązowić. Dla wzmocnienia efektu zaaplikować większą ilość produktu i/lub aplikację powtórzyć. PO APLIKACJI DOKŁADNIE UMYĆ DŁONIE.

UWAGI pomagające w uzyskaniu i utrzymaniu pożądanego efektu:
– przed aplikacją zaleca się wykonanie peelingu, zwłaszcza łokci i kolan lub ich nawilżenie balsamem do ciała, aby zminimalizować ryzyko zbyt ciemnego odcienia tych partii ciała. Na te partie ciała należy także zastosować mniejszą ilość pianki.
– przed pierwszym zastosowaniem zaleca się wykonać test na małej powierzchni skóry (wewnętrzna strona przedramienia) i odczekać czas około 3-5 godzin.
– przed założeniem ubrań lub kontaktem z wodą odczekać do całkowitego wyschnięcia produktu na skórze
– przechowywać w temperaturze pokojowej
– wyłącznie do użytku zewnętrznego; unikać kontaktu z oczami i błoną śluzową, w razie dostania się do oczu obficie przemyć wodą
– produkt nie zawiera filtrów SPF i nie chroni przed poparzeniami słonecznymi.
Silnie regenerująca, nawilżająca i wygładzająca maska do włosów uszkodzonych, osłabionych farbowaniem, rozjaśnianiem, trwałą lub innymi zabiegami.
- Termoochrona i łatwe rozczesywanie
- Wygładzenie włosów i połysk
- Wzrost sprężystości i miękkości

Skład: Nic specjalnego, ale też nie oczekiwałam po tym preparacie jakichś wielkich substancji odżywczych. Kilka substancji nawilżających, dihydroksyaceton jako substancja brązująca, pochodna formaldehydu jako jeden z zaledwie dwóch konserwantów.


Aqua - woda, rozpuszczalnik 
Betaine - humekant, substancja silnie nawilżająca 
Glycerin - humekant, hydrofilowa substancja nawilżająca 
Dihydroxyaceton - substancja brązująca, samoopalająca 
Trehalose - humekant, substancja nawilżająca 
Caramel - barwnik 
Coco Glucoside - emulgator O/W, modyfikator reologii, solubilizator 
Lactic Acid - substancja nawilżająca, zmiękczająca naskórek, modyfikator pH, humekant 
Polysorbate 20 - niejonowa substancja powierzchniowo czynna, emulgator O/W, solubilizator 
Sodium Cocoyl Alaninate - kondycjoner, substancja powierzchniowo czynna 
PEG-40 Hydrogenated Castor Oil - emulgator, substancja powierzchniowo czynna 
Deceth-7 - emolient, kondycjoner 
PPG-26 Buteth-26 - składnik myjący [?] 
DMDM Hydantoin - konserwant, pochodna formaldehydu 
Methylparaben - substancja konserwująca 
Parfum - substancje zapachowe 
Butyphenyl Methylpropional - składnik kompozycji zapachowej 
Limonene - składnik kompozycji zapachowej 
Linalool - składnik kompozycji zapachowej 
Źródło: Kosmopedia.org, CosIng

Cena regularna: 21,80 zł [sklep producenta]
Pojemność: 150 ml
Dostępność: drogerie stacjonarne i internetowe, sklep producenta 

O produkcie.
Pianka zapakowana jest w wygodne w użyciu opakowanie z pompką, zabezpieczone folią termokurczliwą przed pierwszym użyciem. Graficznie prosto, typowo dla preparatów brązujących i samoopalaczy. Pompka działa bez zarzutu, dwa naciśnięcia pompki dozują porcję produktu wystarczającą na aplikację na jedną łydkę. Produkt ma konsystencję lekkiej, mocno napowietrzonej pianki w kolorze jasno brązowym. Pianka jest perfumowana, pachnie dość przyjemnie a zapach nie zmienia się w typowy dla samoopalaczy smrodek. Wydajność produktu jest wysoka.

Moja opinia.
Produkt dobrze się aplikuje i rozprowadza na skórze, wymaga wmasowania. Na początku pozostawia wyczuwalny, lekko lepki film, który jednak po kilku minutach się wchłania. Jeśli chodzi o działanie brązujące, to na mojej skórze efekt delikatnego brązowienia skóry widoczny był dopiero po drugiej aplikacji, każda kolejna aplikacja coraz bardziej przyciemnia skórę. Kolor niestety ma dużo żółtych tonów, choć jest on bardzo subtelny. Nie jest to typowy samoopalacz, więc i efekt jest znacznie delikatniejszy. Trzeba uważać podczas aplikacji, bo pianka zamienia się w formę ciekłą, może też pozostawiać smugi i plamy.
Choć produkt nie jest zły, raczej do niego nie powrócę, znam lepiej się u mnie sprawdzające produkty brązujące.



Czy kupię ponownie?
NIE

Ocena ogólna:
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo dziękuję producentowi marki Bielenda za możliwość przetestowania produktu.
Opinia jest subiektywna, a fakt otrzymania produktu nieodpłatnie nie miał na nią wpływu. 

Pozdrawiam,

43 komentarze:

  1. mialam go nabyc ale jednak nie zrobie tego;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że kolor ma dużo żółtych tonów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, ma. To wada większości takich produktów.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. A ja na nogi owszem, jak tylko zaczyna się okres wiosenno-letni.

      Usuń
  4. Próbowała go moja siostra, ale jakoś słaby efekt dał. W sumie nawet nei było widać większej różnicy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie widać, ale jest ona bardzo subtelna. Znam lepsze produkty.

      Usuń
  5. A liczyłam, że jednak będzie fajny, bo spodobała mi się forma pianki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie właśnie też, szkoda, że nie okazał się orłem.

      Usuń
  6. Mam do niej mieszane uczucia :/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tak właśnie próbowałam się polubić z pianką brązującą Lirene.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam, za to miałam balsam z Lirene i nie mogłam zdzierżyć tego smrodu.

      Usuń
  8. Ja na razie sobie chwalę ziaja sopot, ale byc moze ten w przyszlości z ciekawości przetestuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie miałam produktów brązujących z Ziai.

      Usuń
  9. Nie używam żadnych samoopalaczy ani podobnych kosmetyków.Jednak szkoda,że u Ciebie sie nie sprawdził.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja używam, jednak tylko latem, żeby moje mlecznobiałe nogi nikogo nie straszyły ;)

      Usuń
  10. Raczej nie dla mnie, żółte tony to nie jest coś co mi się podoba. Z tego typu produktów chętnie bym poznała Vita Liberata :), sporo osób ją chwali i z ciekawości bym sprawdziła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam miniaturke maseczki na noc tej marki, ale jeszcze jej nie testowałam.

      Usuń
  11. Nie miałam okazji stosować, ale chyba obawiałabym się tych smug i plam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, ma do tego tendencje. Wymaga sporej uwagi podczas aplikacji.

      Usuń
  12. wygląda jak... pianka czekoladowa do jedzenia:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też miałam takie skojarzenie :) Ach my, łasuchy... ;)

      Usuń
  13. Nie słyszałam jeszcze o niej, ja zawsze jeśli chce szybko uzyskać :opalone" nogi używam chusteczek samoopalających

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie uzywałam jeszcze chusteczek samoopalających, chyba będę się musiała w końcu skusić na jakieś.

      Usuń
  14. chyba też bym się z nim nie polubiła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie polubiłam to mocne słowo, ale znam lepsze produkty :)

      Usuń
  15. Ja stawiam na naturalną opaleniznę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie cierpie leżeć na słońcu, solarium w ogóle nie uznaję, a nogi do tego tak trudno opalić.

      Usuń
  16. nie lubię jak balsamy badz emulsje zostawiają smugi...
    a nie każdy ma talent do rownomiernego rozsmarowywania :(

    moze wpsolna obserwacja?
    buziaczki :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Choć bym miała zostać latem biała to po tego typu produkty nie sięgnę .Nie raz i nie dwa dałam się zrobić na żółto czy w ciapki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja znalazłam na szczęście kilka produktów, które dobrze się sprawdzają.

      Usuń
  18. Chyba czas się skusić na tego typu produkty... Od kiedy nie mogę się opalać nadmiernie straszę bladą skórą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak większość z nas, zwłaszcza po zimie, tylko, że moja jest taka przez cały rok ;)

      Usuń
  19. Widziałam wiele dziewczyn,wyglądających jak a'la kurczak po posmarowaniu się samoopalaczami,bądź brązerami,czy balsamami brązującymi.Zwał jak zwał..
    Nie używam i nie będę używać,choć też mam skórę ciężką do opalania.

    OdpowiedzUsuń
  20. Widziałam wiele dziewczyn,wyglądających jak a'la kurczak po posmarowaniu się samoopalaczami,bądź brązerami,czy balsamami brązującymi.Zwał jak zwał..
    Nie używam i nie będę używać,choć też mam skórę ciężką do opalania.

    OdpowiedzUsuń