piątek, 2 grudnia 2016

Pięciu wspaniałych, czyli ulubieńcy miesiąca - listopad 2016

Dawno nie było już ulubieńców, a to dlatego, że przez dłuższy czas nie używałam produktów nowych, które skradłyby moje serce, a nie chciałam pokazywać Wam tego samego po raz kolejny. Miniony miesiąc obfitował jednak w kosmetyczne premiery, które dodatkowo okazały się hitem, zapraszam zatem na Pięciu Wspaniałych minionego już listopada.


Mohani, Olej z pestek malin
Oleje w pielęgnacji to nie moi faworyci. Nie cierpię tego, że się długo wchłaniają, a na mojej skórze praktycznie zawsze zostawiają tłusty film. Tyle jednak czytałam o ich dobroczynnych właściwościach, że nie mogłam w końcu jakiegoś wypróbować. Podczas wizyty w katowickim Helfy (KLIK) wybór padł na olej z pestek malin. Trochę odczekał na swoją kolej, jednak późną jesienią moja skóra zaczęła się bardzo mocno przesuszać, więc pomyślałam raz kozie śmierć. Użyłam pierwszy raz i... przepadłam. Olej nie ma bardzo tłustej konsystencji, jest szalenie wydajny, zaledwie 3-4 krople wystarczą na dokładne pokrycie skóry twarzy, szyi i dekoltu. Wprawdzie pozostawia na skórze tłusty film, ale nie jest on bardzo męczący, a rano nie ma po nim śladu. Za to skóra... Jest miękka, gładka, idealnie nawilżona. Pozbyłam się problemu drobnej kaszki na żuchwie. Jestem zakochana w tym oleju pomimo dość nietypowego zapachu i z pewnością doczeka się on pełniejszej recenzji niebawem.


Make Up Revolution, Goddes Of Love, rozświetlacz
Rozświetlaczy używam głównie jako cieni do powiek, i to wypiekane serduszko również w tym celu przede wszystkim mi służy. Puder ma zbitą konsystencję, ale nie pyli i nie osypuje się podczas aplikacji. Ma wspaniały jasny kolor połyskujący na różowo, który genialnie wygląda na powiekach, zwłaszcza w połączeniu z czarną kreską. Na bazie utrzymuje się cały dzień, dając subtelny, acz rozświetlający makijaż oczu. Niestety nie mam pojęcia jak sprawdza się w swojej podstawowej roli, bo choć mam go już 2 czy 3 miesiące, ani razu nie używałam go do rozświetlania twarzy. Jako cień do powiek polecam jednak z całego serca.


Lovely, Oh Oh Blusher, róż do policzków
Róż kupiłam zupełnie przypadkowy, zachęcona przez Łukasza spotkanego w katowickim Rossmanie w SCC, gdzie pracuje. Podobno jest to odpowiednik słynnego Orgasm by NARS, nie zweryfikuję tego, bo oryginału niestety w rękach nie miałam. W niepozornym opakowaniu znajduje się róż o wyjątkowej urodzie. Kolor jest połączeniem brzoskwini z jasnym różem, ale najcudowniejsze w tym kosmetyku jest jego holograficzne wykończenie, które nie tylko wspaniale mieni się w zależności od padania światła, ale też dodaje makijażowi trzeciego wymiaru bez efektu wiejskiej dyskoteki. Róż nie jest trudny w obsłudze, nie musimy się obawiać plam czy zacieków, bo nawet, jeśli damy go zbyt wiele, roztarcie pędzlem do pudru załatwi sprawę. Policzki potraktowane tym produktem są lekko zaróżowione, jakbyśmy właśnie wrócili z zimowego spaceru. Zakochałam się w tym kosmetyku, a wszystko za kilka złotych.


Felicea, puder naturalny 101
O tym produkcie powiedziałam już wszystko. Był ze mną przez ostatnie półtora miesiąca i nadal sprawdza się świetnie. Daje na skórze piękne, satynowe wykończenie, utrzymuje się cały dzień, kolor ładnie stapia się z cerą i współpracuje z podkładami, kremami BB czy tonującymi. Ado tego ma wspaniały, naturalny skład i jest produktem polskim. Czego chcieć więcej?
Szerszą recenzję na temat tego produktu znajdziecie TUTAJ.


Eveline Cosmetics, SOS Lash Booster, serum do rzęs
Po dość nieudanym pierwszym kontakcie z serum do rzęs tej marki (KLIK), ten produkt długo musiał czekać na swoją kolej. Ale ostatecznie stwierdziłam, że co mi zależy i otworzyłam opakowanie.
Po kilku tygodniach stosowania okazało się, że choć moje rzęsy nadal nie przypominają firanek jednej z moich koleżanek z poprzedniej pracy, to jednak poprawiła się ich kondycja, są trochę dłuższe i jest ich trochę więcej. Serum używałam w roli bazy pod tusz do rzęs i świetnie spisywało się w tej roli wstępnie rozczesując rzęsy i dodając im grubości oraz długości. Dobrze współpracuje z moimi maskarami, ale trzeba z nim dość szybko pracować bo zasycha i trudno wtedy rzęsy rozczesać.
Choć nie ma może skuteczności serum z bimatoprostem, to jednak jestem z niego zadowolona, bo dobrze spełnia swoją rolę.


I tak właśnie prezentują się ulubieńcy minionego już listopada.
Znacie któryś z produktów? Lubicie?

Przypominam także o mikołajowym rozdaniu, do którego jeszcze do wtorku możecie zgłaszać się TUTAJ.


Pozdrawiam,

52 komentarze:

  1. Nie miałam jeszcze żadnego z Twoich ulubieńców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam zatem do wypróbowania, może i Tobie przypadną do gustu :)

      Usuń
  2. Szkoda, że roświetlacza z Make Up Revolution nie stosowałaś do policzków, jestem ciekawa jak się sprawdza, w opakowaniu wygląda prześlicznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzadko używam rozświetlaczy do rozświetlania cery, za to jako cienie sprawdzają się genialnie.

      Usuń
  3. Olej z pestek malin miałam kiedyś z e-naturalne. Stosowałam zamiast filtra przeciwsłonecznego. Myślę, że kupię go ponownie. Aktualnie stosuję uszlachetniony olej arganowy z Bielendy. Już jestem zachwycona:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie zdążyłam go użyć jako filtra, ale planuję to nadrobić w przyszłym sezonie. Za to jako "krem na noc" sprawdza się u mnie pięknie.

      Usuń
  4. Róż Lovely mnie zaciekawił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam do wypróbowania. Jest tani, a na skórze wygląda na prawdę pięknie.

      Usuń

  5. Make Up Revolution, Goddes Of Love, rozświetlacz z chętna bym wypróbowała jako cien do oczu, bo bardzo mi się podoba ten kolor. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na powiekach wygląda na prawdę pięknie, zwłaszcza w połączeniu z czarną kreską.

      Usuń
  6. jak będę w Katowicach od razu biegnę po ten olejek, bo w sumie do twarzy jeszcze nigdy ich nie stosowałam, a skoro daje takie efekty to musi być mój! Felicea też mi przypadła do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten serduszkowy rozświetlacz mam od jakiegoś czasu w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurcze...nie znam niczego z Twoich ulubieńców :( Będę musiała się im bliżej przyjrzeć, szczególnie olejkowi :)

    OdpowiedzUsuń
  9. przypomiałam sobie właśnie, jak bardzo lubiłam to serum do rzes Eveline. Muszę je sobie kniecznie znowu sprawić!

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam ten róż z lovely i jest całkiem ok.
    Pozdrawiam,
    Rose♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo go polubiłam, bo pięknie wygląda na skórze, ale w tym miesiącu mam już innego ulubieńca w tej kategorii ;)

      Usuń
  11. Nie poznałam jeszcze tych produktów.

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozświetlacz wygląda pięknie. Ostatnio bardzo lubuję się w tego typu produktach więc kto wie, może go sobie kupię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za rozświetlaczami nie przepadam, używam ich właściwie wyłącznie w roli cieni do powiek.

      Usuń
  13. przepiękny ten rozświetlacz... Chyba sobie go kupię od samej siebie pod choinkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, zakupy od siebie dla siebie to największa frajda ;)

      Usuń
  14. Szczególnie zainteresował mnie ten olejek z pestek malin :) Używam serum do rzęs z Eveline - także jako bazy pod mascarę i jestem z niego zadowolona. Różnica jest widoczna ;) Teraz już się chyba nie potrafię bez niego obyć... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również lubię efekt jaki daje to serum zaaplikowane pod maskarę :)

      Usuń
  15. No to i ja muszę kupić ten róż z Lovely :) Oleje uwielbiam i mój ulubiony to olej z pestek śliwki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to początek przygody z olejami, uczę się przyzwyczajać do tłustego filmu jaki zostawiają na skórze.

      Usuń
  16. Ciekawe to serum do rzes, szukam czegoś aby poprawić kondycję swoich :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie jest tak skuteczne jak produkty z bimatoprostem, ale dobrze się spisuje, zwłaszcza jako baza pod tusz.

      Usuń
  17. Rozświetlacz w kształcie serduszka bardzo nam się spodobał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Produkt ten występuje w różnych wersjach kolorystycznych, myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie.

      Usuń
  18. Te serduszka z MUR są śliczne! Z Lovley mam rozświetlacz, ale kusi mnie teraz ten róż:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Serduszka z MUR są świetne! Uwielbiam je :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Aksamitna skóra? Chyba musze spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam, na prawdę mam takie wrażenie gdy rano dotykam swojej cery :)

      Usuń
  21. Znam Oh Oh Blusher i ma piękny odcień :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Kasiu, wielkie dzięki za wybór naszego serum do Twojego grona "Pięciu wspaniałych" w listopadzie. To dla nas duże wyróżnienie! :) Pozdrawiamy!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co, wyróżnienie w pełni zasłużone :)

      Usuń