Dzisiaj trochę wyjdę poza konwencję, bo ulubieńców będzie nie pięciu, a sześciu, po prostu nie mogłam się zdecydować, którego odrzucić.
Avon Naturals, mgiełka do ciała wanilia i śliwka
Gdy minęły tropikalne upały z przyjemnością powróciłam do tego słodkiego, ale nie mdłego zapachu. Choć kupując tę mgiełkę nie byłam przekonana do zapachu, gdy pierwszy raz jej użyłam zakochałam się. Połączenie wanilii i śliwki jest kompozycją idealna, słodką, ale nie przesadnie. Zapach jest dość intensywny, wystarczy go niewiele na skórze, utrzymuje się cały dzień otulając nas tym zapachem. Idealna propozycja na chłodniejsze dni.
L'Oreal Paris, La Couleur Infallible, 016 Coconut Shake
W minionym miesiącu na moich oczach królował prosty makijaż złożony z kreski i podstawowego cienia, powróciłam więc do słynnych, sypkich i sprasowanych cieni L'Oreal, u mnie w odcieniu pięknej wanilii. Odcień Coconut Shake jest matowy, idealnie wyrównuje koloryt powieki i pięknie utrzymuje się na niej nawet bez bazy, dodatkowo doskonale sprawdza się jako baza pod czarny eyeliner, nie osypuje się. To jeden z moich ulubionych obecnie kolorów i produktów.
L'Oreal Paris, Superliner Luminizer, Blue Eyes
Jak już wspomniałam przy okazji cienia, w mimionym miesiącu mój maijaż oczu ograniczał się do matowego cienia bazowego i kreski wykonanej eyelinerem. Po długiej przerwie płynny eyeliner powrócił do łask pod postacią Superliner Luminizer od L'Oreala w ocieniu dla oczu niebieskich. Dla mnie kolor tego linera jest czarny, jednak jak się dobrze przyjrzeć ma w sobie niebieskie tony, co ma podobno podkreślać odcień niebieskich oczu. Liner ma świetny aplikator w postaci ściętej gąbeczki, doskonale i bezproblemowo się aplikuje, nie rozlewa, nie kruszy się, kolor jest intensywny. Po linerze z Sephory w odcieniu grafitowym, który miałam okazję używać lata temu a nie jest już niestety dostępny, nad czym bardzo ubolewam, to mój ulubiony eyeliner płynny i z pewnością jeszcze długo pozostanie w mojej kosmetyczce. Myślę, że ma również szanse doczekać się szerszej recenzji.
Maybelline Color Tattoo, cień do powiek w kremie, Permanent Taupe
Jak zapewne wiecie z licznych postów moje brwi praktycznie nie istnieją. Są bardzo rzadkie i jasne, więc gdy ich po prostu nie dorysuję, nie mam absolutnie czym się pochwalić. Od długiego już czasu do ich wypełnienia używam legendarnego już cienia z Maybelline. Po licznych próbach z różnymi produktami, od kredek począwszy, poprzez słynny Aqua Brow na pudrach do brwi Golden Rose skończywszy, zawsze powracam do tego magicznego niemal produktu. Pozwala mi idealnie narysować kształt, jaki lubię, utrzymuje się cały dzień, ma piękny, chłodny, naturalnie wyglądający odcień, którym wygrywa wyścig z każdym innym produktem do brwi. Do tego jest szalenie wydajny. Z pewnością jak długo będzie dostępny na rynku, tak długo będzie gościł w mojej kosmetyczce.
Cień ten znalazł się już w ulubieńcach lipca.
Balea, After sun dusche, żel pod prysznic
Ten produkt również gościł już w moich lipcowych ulubieńcach, ale pokochałam go tak bardzo, że oszczędzam jak tylko się da. Cudowny, delikatny aromat kokosu, kremowa piana, brak uczucią ściągnięcia po kąpieli oraz subtelny zapach, który na długo pozostaje na skórze to tylko niektóre z zalet które czynią ten produkt wyjątkowym. Ten żel pozwala mi zrozumieć fenomen broduktów marki Balea i sprawia, że żałuję, iż nie są one u nas dostępne.
Embryolisse Lait-Creme Concentre, odżywczo nawilżający krem do twarzy
Moja skóra po lecie wyjątkowo mocno domaga się dodatkowego nawilżenia. Próbkę tego kremu otrzymałam dawno temu na spotkaniu blogerskim i z początku podchodziłam do niego bardzo sceptycznie. Średni skład i bardzo wysoka cena sprawiały, że nie miałam specjalnej ochoty, aby go przetestować, jednak w końcu się zdecydowałam i... przepadałam. Krem fenomenalnie wręcz nawilża moją skórę. Po jednym użyciu jest ona gładka, miękka, a suche skórki odchodzą w niebyt. Używany codziennie wyraźnie poprawia stan nawilżenia mojej skóry, pomimo parafiny na wysokim miejscu składu. Nadal uważam, że jego cena jest nieadekwatna do składu, jednak za takie efekty jestem w stanie ją zapłacić, zwłaszcza, że produkt jest szalenie wydajny. Z pewnością za jakiś czas pojawi się jego pełniejsza recenzja.
I to by było na tyle jeśli chodzi o ulubione kosmetyki w minionym wrześniu. A jak u Was z ulubieńcami?
Pozdrawiam,
W tytule są ulubieńcy kwietnia :D Lubię ten cień od Maybelline :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za zwrócenie uwagi :) Jak się człowiek spieszy... :)
UsuńNie znam żadnego kosmetyku z Twoich ulubieńców :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTen żel Balea mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńJego zapach jest po prostu fenomenalny :)
UsuńKasia nas przeniosła do kwietnia jak miło:) też mam mgiełkę avon, ale coś tam z różą i również sobie chwalę ją
OdpowiedzUsuńA co ;) Choć październik, jak wspomniałam, uwielbiam, kwiecień to prawdziwe tchnienie wiosny ;)
Usuńchyba nie kwiatnia jednak:)
OdpowiedzUsuńNo nie, chyba jednak niestety nie ;)
UsuńZa zapach, żel Balea zapisuję i muszę go mieć :P
OdpowiedzUsuńO tak, pachnie bosko. Niby trąca kokosem, ale nie jest to taki przytłaczający, słodki zapach, a jedynie delikatny aromat...
Usuńkusisz zapachem mgiełki ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie prawdziwy hit :)
UsuńMuszę wypróbować ten cień MNY do brwi, wiele osób go bardzo zachwala:)
OdpowiedzUsuńJa go absolutnie uwielbiam. Ale generalnie lubię cienie z tej serii.
UsuńZnam tylko Color Tatoo, ale niestety u mnie się nie sprawdził do brwi...
OdpowiedzUsuńTy masz jednak bardzo ciemna oprawę oczu. Na moich lichych i jasnych brwiach sprawdza się świetnie.
UsuńBardzo lubię color tattoo. Co jakiś czas go odstawiam i wracam ponownie :)
OdpowiedzUsuńMnie też się zdarza "zdradzić" go z innym produktem, ale zawsze powracam.
UsuńBalea mnie korci:D
OdpowiedzUsuńTen żel jest boski :)
UsuńNie mam żadnego z tych produktów
OdpowiedzUsuńNic nie miałyśmy ale ta mgiełka jest bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńMgiełka jest boska, polecam :)
UsuńMam z Avonu balsam o takim zapachu i też mi się bardzo podoba:)
OdpowiedzUsuńRzadko używam balsamów do ciała, ale zapach mgiełki skradł moje serce.
Usuńżadnego z Twoich ulubieńców nie znam
OdpowiedzUsuńAvon Naturals, mgiełka do ciała wanilia i śliwka - uwielbiam ją! :)
OdpowiedzUsuńJa również :)
Usuńbardzo fajne i ciekawe produkty, uwielbiam mgiełki z avon ;) http://creamshine.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJa również kilka bardzo polubiłam.
Usuńrowniez zakupilam Maybelline Color Tattoo Permanent Taupe z zamiarem uzywania go do brwi, jednak nie sprawdzil sie u mnie w tej roli, jakos nie potrafie nim nic zmalowac i wole uzywac pudrowych brown kitow.
OdpowiedzUsuńJa kiedyś używałam wyłącznie pudrów i cieni do brwi, a zaczynałam w ogóle od kredek. Jednak MCT daje dużo bardziej naturalny efekt, bo można dosłownie domalować pojedyncze włoski. Wymaga jedynie cieniutkiego pędzelka.
UsuńNiestety nie znam żadnego z nich.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńLubię mgiełki do ciała z avonu raz na czas sobie jakąś zamówię :) Tej jeszcze nie miałam, zapach idealny na jesień
OdpowiedzUsuńDla mnie świetnie sprawdził się podczas letnich upałów :)
Usuńeyeliner mnie zaintrygował, a krem kupię dla M :) Buziaki
OdpowiedzUsuńEyeliner jest boski. absolutnie go uwielbiam i już kupiłam kolejny egzemplarz :)
UsuńZnam mgiełkę avon, a resztę tylko z widzenia.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńZnam jedynie cien permanent taupe. Też mi służy do brwi, ale do powiek też używam - w połączeniu z on an on bronze.
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam go do powiek, bo raczej preferuję jasne cienie na powiekach.
UsuńCiekawa jestem tego zapachu wanilii i śliwki :) Ogólnie produkty nie są mi znane wcale :D
OdpowiedzUsuńPięknie pachnie ta mgiełka :)
Usuńwanilia i sliwka na pewno pachnie obłędnie :) chetnie bym wyprobowala
OdpowiedzUsuńO tak, zapewniam :)
UsuńColor Tattoo robi zawrotną karierę na blogach, muszę się mu bliżej przyjrzeć! :)
OdpowiedzUsuńOsobiście uwielbiam te cienie, zwłaszcza używany codziennie Satin Toupe, ale również kilka innych, których używam np. do malowania kresek :)
OdpowiedzUsuń