piątek, 6 lipca 2012

Wyrzutki czyli jak zmarnowałam kosmetyki :(

Mam naturę zbieracza. Staram się ograniczać to do minimum i nie kupuję już ton kosmetyków i jeszcze większej ilości książek kucharskich Oliviera i Nigelli, które notabene uwielbiam. Niestety z czasów zbieractwa nagminnego zostało mi mnóstwo kosmetyków, które chciałam teraz sukcesywnie zacząć zużywać. Okazało się jednak, że wiele z nich jest przeterminowanych, niektóre bardzo dużo (rekordziści mieli termin przydatności z połowy 2009 roku!). Nie pozostało mi zatem nic innego jak dokładnie przejrzeć, wczytać się, zebrać te długo po terminie do wora i wywalić na śmietnik.
Skórę mam jedną, wolę z nią nie ryzykować. Wolę wyrzucić te kilkadziesiąt złotych niż potem nie wiadomo jak żałować. Tym bardziej, że większość tych produktów ma formuły kremowe lub serum, ale też takiego balsamowego, w związku z czym zjełczały.
A oto moje wyrzutki.
Więcej nie będzie takiego marnotrawstwa. To, czego nie używałam z kolorówki, a co oczywiście było w terminie przydatności, poleciało paczką na akcję ratowania kotków. Kosmetyki do ciała biorą aktywny udział w akcji denko, więc na pewno jest to ostatnie takie marnotrawienie kosmetyków w moim życiu. I to Wam tu teraz publicznie obiecuję.
Aż żal wyrzucać, ale co mogę zrobić?

5 komentarzy:

  1. Staram się by projekt denko był zawsze skrupulatnie przestrzegany;).. ale niestety i mi zdarza się ze wyrzucić prawie nietknięte kosmetyki..bo albo o nich najzwyczajniej zapominam..albo po 1 czy 2 razach stwierdzam,że mi kompletnie nie pasują..eh..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę żal wyrzucać tyle kosmetyków. Z drugiej strony, jakby mi miało zaszkodzić, to już wolę wyrzucić niż potem cierpieć. Pozdrawiam.

      Usuń
  2. przeprowadzki co pół roku skutecznie leczą ze zbieractwa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to na pewno :) Choć chyba nie wytrzymałabym takich częstych przeprowadzek :)

      Usuń
  3. Kurcze ja nie wyrzucam kosmetyków...jakoś tak je organizuję sobie, że zawsze mieszczę się w terminie...a jak coś już pilnie muszę wykończyć to pomaga mi mój TŻ...on nigdy nie zawodzi. ;)

    OdpowiedzUsuń