Staram się łagodnie (choć szczerze i bez owijania w bawełnę) oceniać produkty, które do mnie trafiają, bez względu na to, czy je kupuję czy otrzymuję na spotkaniu bądź w ramach współpracy. Oceniam je nie tylko pod kątem moich oczekiwań, ale przede wszystkim pod kątem obietnic producenta, bo to nie jego wina, że produkt nie spełnia moich oczekiwań jeśli sam konretnego działania czy wpływu na skórę nie obiecywał.
Buble zdarzają mi się niezwykle rzadko i kosmetyk musi mi wyrządzić prawdziwą krzywdę lub nie robić absolutnie nic (czy też nie spełniać swojego podstawowego zadania bądź wręcz działać przeciwnie), aby zasłużyć na miano bubla. Lista zatem będzie niedługa. No to lecimy :)
Wibo, XXL Lift Lash Volume oraz Smart Girls Get More XXL Mascara
Zaczynam od dwóch tuszy do rzęs. Wobec maskary nie mam wielkich wymagań. Moje rzęsy są dość krótkie i bardzo jasne, powinna je więc nieco wydłużyć, a także doskonale rozczesać, na tym punkcie jestem szalenie wrażliwa. Dodatkowo fajnie, jeśli dodaje objętości i nie osypuje się w ciągu dnia (makijaż często noszę po 12 godzin). Zarówno jeden jak i drugi tusz był moją pierwszą przygodą z tuszami tych marek.
Maskara Wibo miała pogrubiać i unosić rzęsy. Niestety jej sucha formuła sprawiła, że wyjątkowo trudno zaaplikować ją na rzęsach, a szczoteczką trzeba się nieźle namachać by uzyskać jakikolwiek efekt. Pogrubienia nie było wcale, do tego potwornie się osypywała. Nigdy więcej.
Maskara Smart Girls Get More z kolei, ma olbrzymią szczotkę, którą trudno operować przy oku (zwłaszcza, jeśli jest niewielkie, jak moje), równie suchą formułę i bardzo gęstą szczoteczkę. Zazwyczaj to atut, bo powinna doskonale rozczesywać rzęsy. Ta niestety zamiast robić z nich wachlarz, niemiłosiernie skleja włoski i za skarby świata nie pozwala ich porządnie rozczesać. A efektu pogrubienia czy zagęszczenia rzęs nie ma absolutnie żadnego. Tej pani już podziękujemy.
Cztery Pory Roku, przyspieszać wysychania lakieru
Gdy maluję paznokcie klasycznymi lakierami, od lat już używam przyspieszaczy wysychania. Najczęściej stawiam na te w formie lakieru nawierzchniowego (Seche Vite, Sally Hansen, Indigo), bo one sprawdzają się u mnie najlepiej, nie jestem jednak obojętna na testowanie nowinek.
Choć produkty marki 4PR są mi znane, bardzo lubię ich kremy do rąk, zakochałam się w kremie brązującym skórę oraz zmywaczu do paznokci w żelu (KLIK), przy tym produkcie firma się nie popisała.
Po pierwsze pipeta aplikująca produkt jest szalenie niewygodna, a przycisk pompki działa bardzo opornie, co mocno utrudnia nabranie odpowiedniej ilości produktu, a także jego precyzyjną aplikację, zwłaszcza lewą ręką.
Po drugie, produkt jest bardzo, ale to bardzo tłusty. Zaaplikowany na paznokcie tłuści niemal całe dłonie i pozostawia ten nieprzyjemny, tłusty film, który się nie wchłania, a wymaga zmycia wodą z dużą ilością mydła.
Po trzecie, buteleczka jest nieszczelna. Produktu zostało mi tyle, ile widzicie, nie dlatego, że tak doskonale się sprawdził, a dlatego, że niemal cała zawartość opakowania wylała się do szuflady w której buteleczka się przewróciła.
W końcu po czwarte, i chyba najważniejsze, działanie. Preparat tylko pozornie osusza lakier. Zasusza wierzchnią warstwę, jednak w magiczny sposób rozmiękcza warstwy głębsze, przez co lakier, jakikolwiek, w ogóle nie chce twardnieć i jest podatny na wszelkie mechaniczne uszkodzenia jeszcze 2 godziny po aplikacji. Nawet lakier nie potraktowany jakimkolwiek osuszaczem, po dwóch godzinach jest już kompletnie utwardzony. Ten produkt odbiera lakierowi możliwość utwardzenia się i całkowitego wyschnięcia.
Jedyna zaleta tego produktu to przyjemny zapach, ale to chyba jednak za mało...
Avon, makeup setting spray, utrwalający spray do makijażu
Kupiłam go gdy jeszcze chodziłam do szkoły i uznałam, że przydałby mi się produkt, który utrwali mój makijaż i zapobiegnie jego spłynięciu podczas wykonywania dość jednak wymagających fizycznie zabiegów na ciało (na kimś oczywiście, nie na mnie :D). Nie był drogi, jednak przeczytanie składu powinno mnie już zniechęcić. Niestety tak się nie stało, a szkoda. W składzie już na trzecim miejscu stoi alkohol, następnie konserwant będący donorem formaldehydu, na szarym końcu doszukamy się oleju słonecznikowego. Skład nie jest może długi, ale powinien zapalić ostrzegawczą lampkę.
Produktem, zgodnie z instrukcją na opakowaniu, spryskałam twarz po wykonaniu makijażu i wyruszyłam na cały dzień dokształcać się. Jeszcze przed południem zaczęłam czuć pieczenie i opuchliznę powiek. Gdy wieczorem wróciłam do domu, po zmyciu makijażu ukazały się mocno zaczerwienione i spuchnięte powieki. Niestety wtedy jeszcze nie powiązałam tego z tym sprayem i następnego ranka... ponowiłam aplikację. Już w szkole czułam niesamowite swędzenie i pieczenie skóry. Wieczorem ledwo zmyłam makijaż wspomagając się mocno zwilżoną rękawicą GLOV, aby kosmetykami dodatkowo nie podrażniać skóry (z resztą użycie jakichkolwiek kosmetyków powodowało taki ból i pieczenie, że niemal było to niemożliwe). Skóra była zmacerowana, powieki wyglądały, jakbym przez 3 godziny trzymała głowę pod wodą, była potwornie zaczerwieniona i spuchnięta. Ponad tydzień dochodziłam do siebie nie używając praktycznie makijażu i silnie nawilżając skórę kremem pod oczy i na powieki Ziaja (KLIK), który fenomenalnie ukoił podrażnienia i nawilżał złuszczającą się płatkami skórę. Tylko dzięki niemu nie wydrapałam sobie powiek. Po tygodniu skóra doszła do siebie. Dałam jej jeszcze trochę czasu i dla upewnienia się, że to ten preparat powoduje taki efekt spryskałam skórę raz jeszcze. Odczyn był znacznie słabszy, bo jak tylko pojawiły się pierwsze efekty podrażnienia natychmiast zmyłam świństwo z twarzy, jednak ponownie wystąpił.
Podsumowując kompletny BUBEL. Używacie na własne ryzyko.
Oriflame Optimals, Aqua Refresh, maseczka do twarzy
Maska, która poza wywoływaniem delikatnego podrażnienia na skórze (podejrzewam, że za sprawą dość intensywnych substancji zapachowych) nie robiła kompletnie nic. Nie będę się rozpisywać, jej recenzję możecie przeczytać TUTAJ.
Vichy Idealia, wygładzający i rozświetlający krem do twarzy
O kosmetykach marki Vichy nie mam niestety najlepszego zdania. Choć polubiłam ich płyn micelarny (KLIK), sądzę, że mają też całkiem niezłe kosmetyki modelujące ciało, ich kolorówka czy pielęgnacja pozostawiają wiele do życzenia. Kosmetyki są bardzo drogie, a koncern, który jest producentem używa w swoich produktach całej tablicy Mendelejewa, nie można też zapomnieć, że testuje swoje kosmetyki na zwierzętach :(
Przyznam, że kremu byłam ciekawa, z radością więc ujrzałam dość sporą (15 ml) próbkę tego kremu w jednym z kosmetycznych box'ów. Miniatura wygląda jak jej pełnowymiarowy odpowiednik, piękny słoiczek z grubego szkła, zapakowany w eleganckie pudełeczko. Krem bardzo przyjemnie pachnie, lekko cytrusowo, ma przyjemną, lekką formułę, choć pozostawia na skórze satynowy film. Nawilżenie jest średnie, ale wystarczające, co do efektu rozświetlenia trudno mi się wypowiedzieć, bowiem produkt mnie uczulił. Po ok. 10 minutach od aplikacji, skóra się zaczerwieniła, stała się gorąca i bardzo tkliwa. Nawet po dokładnym umyciu twarzy i aplikacji łagodzącego AlantanDermoline (KLIK) podrażnienie bardzo długo nie chciało zniknąć, skóra doszła do siebie dopiero następnego dnia. Aby upewnić się, że to ten właśnie krem spowodował taką reakcję, jeszcze dwukrotnie ponowiłam aplikację w odstępach kilku tygodni każda i efekt zawsze był taki sam - zaczerwienienie skóry, tkliwość, pieczenie, napięcie oraz rozgrzanie. Choć wiem, że krem ma wielu zwolenników, na mojej wrażliwej, miejscami dość suchej skórze nie sprawdził się kompletnie, także uważajcie na tego gagatka.
I to by było na tyle. Jak na cały rok, 6 bubli to chyba nie tak źle :)
A jak u Was z bublami w zeszłym roku? A może już w tym roku trafiliście na jakiegoś gagatka?
Pozdrawiam,
Nie miałam żadnego z tych produktów, ale dobrze wiedzieć czego unikać :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, ja po takich recenzjach też nigdy bym się nie skusiła na żaden z tych produktów.
UsuńDzięki za ostrzeżenie o mgiełce Avon, bo miałam się na nią skusić :P A co do kremu Vichy Idealia, to jest to mój zdecydowany ulubieniec, nie robi krzywdy i świetnie pielęgnuje moją skórę ;)
OdpowiedzUsuńWidzisz, co cera to inna reakcja. Mnie już dawno żaden krem tak nie uczulił jak właśnie ten.
UsuńTen tusz również mnie rozczarował,co Avonu to ogólnie nie lubię ich kosmetyków.
OdpowiedzUsuńJa wśród kosmetyków Avon mam kilku faworytów, lubię ich podkłady, uwielbiam bazę pod cienie, niezła jest seria Planet Spa. Jednak ten produkt kompletnie im się nie udał. Choć, jak zawsze, zaznaczam, że na mojej cerze.
UsuńPrzyspieszacz mam, muszę otworzyć i zobaczyć co za cudo :D
OdpowiedzUsuńNo jak dla mnie to do cuda mu bardzo daleko.
Usuńnie miałam żadnego z tych kosmetyków :)) o mgiełce Avon słyszę różne opinie :) jedni są zadowoleni inni nie:)
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od rodzaju cery. U mnie zrobiła kompletne spustoszenie, zwłaszcza na powiekach. Koleżance nie zrobiłą najmniejszej krzywdy.
UsuńA ja z tego sprayu utrwalającego makijaż z Avonu byłam zadowolona :)
OdpowiedzUsuńWiem właśnie, że są osoby z niego zadowolone. Ale w końcu nic nie jest bublem ani perełką dla każdego :)
UsuńŚwietna grafika do posta :D
OdpowiedzUsuńFaktycznie Vichy nie ma najlepszych kremów. Miałam Normaderm - beznadziejny, w dodatku mocno wysuszał. Jedyny godny uwagi produkt to Aqualia Thermal SPA.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze tej serii, ale przyznam, że po marnej przygodzie z Idealia przesżła mi ochota na testowanie tej marki.
UsuńTen krem z Vichy chciałam kupić siostrze na imieniny, muszę jeszcze raz to rozważyć ;)
OdpowiedzUsuńNie twierdzę, że na każdego tak zadziała jak na mnie, ale zalecam ostrożność.
UsuńVichy dla mnie to jeden wielki bubel:) nie sprawdza się u mnie
OdpowiedzUsuńU mnie jak widać też nie, choc płyn micelarny był niczego sobie.
UsuńKiedyś marzył mi się ten krem od Vichy... ale chyba jednak podziękuję :)
OdpowiedzUsuńZwłaszcza przy wrażliwej skórze nie polecam, można sobie zrobić na prawdę krzywdę.
Usuńbędę się miała na baczności :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńauć, przykro mi z powodu podrażnień, których doświadczyłaś :(
OdpowiedzUsuńMnie również :(
UsuńU mnie maskara XXL Lift Lash Volume sprawiła się całkiem nieźle :) Wróciłam do niej po raz drugi :)
OdpowiedzUsuńZawsze powtarzam, że bubel dla mnie może byc perełką dla kogoś :)
UsuńMiałam próbkę Idealia i też tak średnio się zapatrywałam do tego kremu.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie, nigdy więcej.
UsuńNie miałam żadnego z tych kosmetyków, współczuję podrażnień i zapalam czerwone światło :)
OdpowiedzUsuńJa jestem bardzo zadowolona z przyspieszacza do wysychania lakierów ! Moze miałas felerne opakowanie? Mi nic nie wypływa, pipetka swietnie działa i szybko mi lakier schnie. A ze zostawia tłusta warstw to fakt ale wystarczy umyć ręce z niewielka ilością mydła i po problemie :)
OdpowiedzUsuńMożliwe, jednak większość tego typu wysuszaczy się u mnie nie sprawdza, bo rozmiękczają lakier. Jak dotąd jedynym, który się sprawdził, jest wysuszacz z Diamond Cosmetics.
UsuńTeż nie miałam ani jednego produktu ale wiem już czego nie kupować :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJestem zaskoczona taką opinią o Idealii - czytałam na blogach same zachwyty do tej pory. Ale w sumie fakt, to jest duży koncern i nie wiem jak kiedyś, ale obecnie składy ich kosmetyków pozostawiają wiele do życzenia.
OdpowiedzUsuńWiem, że u wielu osób się sprawdziła, dlatego byłam strasznie jej ciekawa. Niestety u mnie poległa na całej linii :(
UsuńChyba pierwszy raz się cieszę że nie znam i nie używałam żadnego z opisanych produktów :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńWow, ten spray Avonu fakktycznie niezla krzywde Ci zrobil :/
OdpowiedzUsuńAno niestety :( Ale teraz jestem mądrzejsza o tę wiedzę :)
Usuńmialam ten z avony i spowodowal wysyp pryszczy, poszedl w swiat, vivhy tez mialam - nic ciekawego o tyle dobrze ze uczulen nie bylo
OdpowiedzUsuńPrzynejmniej tyle dobrze, że Ci krzywdy nie zrobił. Ja niestety nie miałam tyle szczęścia :(
Usuńwielki minus dla vichy....
OdpowiedzUsuńO tak, wielki :(
UsuńDla mnie Idealia to też jakaś porażka, raz nałożyłam, a zapchał mnie jak zaden inny. SKŁAD FATALNY! A co do mgiełek utrwalających makijaż, jeśli szukasz jakiejś fajnej, o naturalnym składzie, to polecam Lily Lolo, może jest droga, ale za to ma dobry skład, świetnie działa no i nie wysusza skóry!
OdpowiedzUsuńHmm, nawet nie wiedziałam, że ta marka ma mgiełki utrwalające makijaż. Z chęcią się jej przyjrzę :)
UsuńSwego czasu bardzo się polubiłam z tym tuszem Wibo-u mnie świetnie wydłużał i unosił rzęsy:)
OdpowiedzUsuńTo przynajmniej tyle, u mnie nie robił absolutnie nic.
UsuńZ tymi tuszami to ja się na pewno nie poznam, a Vichy ... no cóż .... moje zdanie znasz ;p
OdpowiedzUsuńOj będę ich unikać!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCałe szczęście, że nie miałam tej "przyjemności" używania tych produktów. Będę ich omijać i unikać ;)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńna szczęście nie miałam żadnego z tych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńzdziwiłaś mnie produktem Vichy, a tyle pozytywnych opinii krąży o nim w internecie
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny sprawdza si,e stwierdzenie, że nie wszystko jest dla każdego :)
UsuńMiałam próbkę kremu z Vichy i faktycznie coś z nim jest nie tak:/
OdpowiedzUsuńNo u mnie zdecydoiwanie nie tak :(
UsuńKrem Vichy znam tylko z małych próbek, ale udało mi się wygrać do testów serum z tej serii. Porażka. Drogie silikonowe coś pełne kiczowatych drobinek. Nałożone na gołą skórę wygładzało ją wziualnie, ale "blokowało" krem nałożony na wierzch, nałożone na krem - "ślizgało" się. No i ten choinkowy blask... Wolę w tej samej cenie kupić 5 kremów Bielendy o bez porównania lepszych składach albo Sesdermę retises, która rzeczywiście działa.
OdpowiedzUsuńNiestety mało które kosmetyki Vichy warte są polecenia, choc oczywiście znajdą się i takie.
Usuńna yt teraz glosno o tymz avonu
OdpowiedzUsuńo proszę muszę obczaić YT;D
UsuńOjjj,a już miałam w planach zakup tego UTRWALACZA z AVON - dobrze,że natrafiłam na Twoją recenzję - będę się od niego trzymała z daleka!
OdpowiedzUsuńNie u każdego sieje takie spustoszenie jak u mnie, ale doradzam ostrożność.
UsuńNie miałam przyjemności, czy też nieprzyjemności poznać żadnego z opisywanych przez Ciebie kosmetyków, ale to chyba dobrze :) Z zeszłorocznych bubli przychodzi mi do głowy odżywka w piance, która narobiła moim włosom więcej szkód niż pożytku :(
OdpowiedzUsuńMarki Pantene? Jeśli tak, to mam ją w zapasach, była w jednym z kupionych przeze mnie box'ów, ale jeszcze jej nie użyłam.
UsuńNie znam tych produktów i pewnie i tak, po nie bym nie sięgnęła ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam